wariat sędzią - a sędzia wariatem
wariat sędzią – a sędzia wariatem
Jak człowiek chce kupić pistolet gazowy, o prawdziwej broni nie mówiąc, albo zostać zawodowym kierowcą, lub dajmy na to maszynistą lub motorniczym – to musi – poza innymi warunkami – zostać zbadanym na okoliczność, czy jest psychicznie zdrowy. Czy nie ma omamów, nie zdaje mu się że jest kimś innym niż jest, czy nie słyszy głosów, czy wie co mówi i czuje się za swoje słowa odpowiedzialny I tak dalej. Oraz – musi udowodnić, że zna prawo przypisane do pełnienia takiej czy inne funkcji, lub uzyskania takiego czy innego uprawnienia.
A my, proszę Państwa mamy od miesięcy, ze zbiorowym szczytowaniem wczoraj – popis ciężkiej (nie bójmy się tego słowa) szajby w wykonaniu czołowych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości w tym nieszczęsnym kraju.
Poczynając od ex prezes Małgorzaty Gersdorf, która sama nie wiedziała, czy jest prezesem, czy nie jest prezesem, zdanie zmieniała równie często jak słońce zachodziło za chmurkę i później zza niej wyglądało. Nie wiedziała, czy ma iść do prezydenta czy nie, czy trzymała świeczką, czy to świeczka ją trzymała. Czy miała się przykuć do Stulei, czy jednak skupić się na odkuwaniu. Czy być na urlopie, a może jednak w pracy.
A jak w pracy – to w Warszawie -czy jednak na uchodźstwie... Ileż to obowiązków na głowie takiej pani Gersdorf – co to nawet sędzią w życiu nie była – tylko marnym korporacyjnym radcą prawnym, co to za nim/nią – jak mówią na mieście – różne szemrane smrody się ciągnęły. A tu taka odpowiedzialność na blond główkę złożona – nic dziwnego że się wszystko pokiełbasiło. I jeszcze te wszystkie paragrafy – kto by je tam spamiętał...
Albo taki kapitan Iwulski – tyle lat był postacią kryształową, wzorcem wzorców, sędzią bez skazy, królem prawa pracy. Aż tu nagle źli, zawistni ludzie wyciągnęli jakieś bolki z przeszłości – że skazywał, że opozycjonistów, że pchał się do służb wojskowych.
I na nic zapewnienia, że nawet jak orzekał i skazywał – to przecież się nie zaciągał. A jak służył – to się nie cieszył. Zszargano nieskazitelną togę, zdeptano monument. Nic dziwnego, że sędzia zapomniał do czego jest prawo, że prawo jego też obowiązuje – nie, nie wytrzymał, jak jego szefowa – wszystko się panu sędziemu pomieszało, zezłościł się – bo co też oni sobie wyobrażają, że on, król prawa pracy, będzie się stosował do jakichś tam przepisów, jakichś bzdur, co to jakiś sejm wysmarował, a byle prezydencina podpisał.
I opublikowali w jakimś prowincjonalnym szmatławcu, Dzienniku Ustaw, czy jak się to piśmidło tam nazywa. Kogo to obchodzi, przecież nie sędziego kapitana.
Albo ten sędzia Laskowski i spółka – ci to już poszli po bandzie bez kasków – i to się daje zauważyć po tym co mówią. Wygadują bzdury nie znane w żadnym systemie prawnym, nadymają się przy tym jak... no nie wiem jak co... może jak nadęci durnie. Wymyślają od czapy nie istniejące interpretacje nieadekwatnych przepisów. Stroją miny i czynią kroki.
Są proszę Państwa w każdym kraju takie miejsca, gdzie trzyma się takich gości. Wiecie Państwo: siedemnastu Napoleonów, sześciu księciów Kutuzowów, kilku Kolumbów, ze dwie Joanny d'Arc – w zależności od specjalności zakładu. I jest im tam dobrze, nikt im nie mówi, że się mylą, albo, że nie mają racji, a już na pewno, że nie maja prawa. Mają tam prawa mówić co chcą – pod warunkiem, że biorą tabletki.
I jak tak sobie o tym myślę i patrzę (wyłączyłem fonię) jak sędzia Laskowski miota władcze spojrzenia i stroi srogie miny, że tacy ludzie, którym się wszystko ze wszystkim miesza i nie rozumieją znaczenia ciągów przyczynowo skutkowych – nie mogą mieć tak ogromnej władzy nad całym Państwem.
Do tego władzy – jak już widzimy – uzurpowanej. Skoro do czynności i uprawnień wymienionych na początku tego tekstu, trzeba spełnić szereg warunków – to może tych sędziów, władców z urojenia – trzeba by na początek – przebadać.
Skierować na obserwację w pomieszczeniu zamkniętym. Pozwolić by mówili bez skrępowania, jak ci Napoleoni – i posłuchać co mówią. Zanim się ich puści do ludzi i da władzę sądzenia o sprawach Państwa.
Bo może to są czuby, wariaci – a ich miejsce jest w pokojach bez klamek.
A przecież nie jest w Konstytucji napisane, że każdy wariat może zostać sędzią – do tego sędzią Sądu Najwyższego.
Dziękuję za uwagę
A Pan Panie Andrzeju nie ma dostępu do broni? Cały czas mam wrażenie że jest Pan emerytowanym oficerem, może majorem lub pułkownikiem. To dobrze że Pan pisze dla Polaków, bo w tym co Pan pisze wyczuwam Ducha Narodu Polskiego, pełny szacunek ja tylko jestem starszym sierżantem podchorążym po rocznej służbie. Jeżeli sie mylę proszę dać znać usunę ten komentarz.
pozdrawiam serdzecznie
Co jeszcze musi się wydarzyć, by w obozie rządzącym przyszło zrozumienie powagi sytuacji?
W tej sytuacji można zastosować art. 107 § 1 ustawy "Prawo o ustroju sądów powszechnych".
https://pbs.twimg.com/media/DjrsjZyXgAAFM2x.jpg
https://pbs.twimg.com/media/DjsM1LKWwAAZx-T.jpg
SN stwierdzając "zawieszenie obowiązywania przepisów" chce wejść w kompetencje władzy ustawodawczej.
Co wynika z faktu, że Sąd Najwyższy zawiesił wykonywanie przepisów ustawy o samym sobie, czyli o Sądzie Najwyższym, i jakie mogą być konsekwencje takiego aktu?
Na naszych oczach postępuje destrukcja państwa. To, co zrobił Sąd Najwyższy, jest jednym z najbardziej dramatycznych wyrazów tego procesu. III RP od początków swego istnienia nie była zaprojektowana jako państwo silne, a wiele przyjętych pseudoliberalnych rozwiązań, w tym ustrojowo-prawnych, wręcz stymulowało tę słabość. Ot choćby rozwiązania konstytucyjne, które stworzone zostały nie tyle z myślą o kreowaniu przestrzeni kooperacji najważniejszych instytucji publicznych, ale w logice wzajemnego paraliżowania się. Widać to wyraźnie od końca 2015 r., kiedy rząd PiS usiłuje odbudować przynajmniej powagę instytucji publicznych i zapewnić efektywność w wykonywaniu podstawowych funkcji przez aparat państwowy, ale - co trzeba skonstatować ze smutkiem - wielkich sukcesów nie odnosi.
Sędziowie Sądu Najwyższego wprowadzają wielu Polaków w zdumienie swoim działaniem.
Obserwując to, co robią dzisiaj czołowi funkcjonariusze Sądu Najwyższego (bo trudno określić ich jeszcze mianem sędziów), możemy jedynie zrozumieć, czego udało się uniknąć na o wiele poważniejszym, jeśli chodzi o potencjalne konsekwencje, obszarze, tzn. działania Trybunału Konstytucyjnego. I lepiej dziś możemy zrozumieć, dlaczego przywództwu III RP z okresu 2007-2015 tak bardzo zależało na zapewnieniu sobie trwałej większości w tym Trybunale (przynajmniej do następnych wyborów). To właśnie TK miał być ową placówką frontową, która miała nie dopuścić do jakiejkolwiek realnej zmiany po wyborach w 2015 r. Ten scenariusz legł w gruzach, ale jednocześnie wskutek działań podjętych przez odchodzące kierownictwo TK z A. Rzeplińskim na czele, doszło do zrujnowania powagi tego ciała. Autorom tej operacji wydaje się, że eksploatowanie tego faktu obecnie, dalsze dezawuowanie tego ciała, służy ich interesom, a wystarczy, że ich ludzie na nowo obsadzą większość TK, to jego autorytet będzie przywrócony. Otóż mylą się bardzo, a szkody które wyrządzili i nadal wyrządzają, będą trwały bardzo długo.
A więc osłabienie i zdeformowanie wizerunku tak ważnej instancji jak Trybunał Konstytucyjny miało istotny cel?
Owszem, i dopiero w tym kontekście można zrozumieć obecne działania kierowniczej grupy Sądu Najwyższego. Im się wydaje, że to oni teraz strzegą „dziedzictwa” III RP, a w praktyce patologicznego układu wytworzonego w Polsce po 1989 r. I dla tej obrony są gotowi uwikłać Sąd Najwyższy w najbardziej ordynarną polityczną ustawkę, do tego usiłując włączyć w tę rozgrywkę czynniki zewnętrzne. Miarą paranoi jest tu to, że SN nawet nie próbuje udawać, że w całej tej manipulacji jakiekolwiek znaczenie ma indywidualna sprawa zwykłego obywatela. Otóż to ten obywatel Rzeczypospolitej ma z siebie złożyć ofiarę na ołtarzu ich walki o konserwację układu. To jest obraz tego, czemu służą autorzy tej decyzji.
Kogo ta wojna o utrwalenie układu najmocniej dotknie?
I w tym jednak wypadku efektem tej kompromitującej gry będzie ostatecznie zniszczenie autorytetu Sądu Najwyższego. Tyle tylko, że konsekwencje tego stanu rzeczy będą dalej idące niż w przypadku Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał bowiem zajmuje się sprawami, które z punktu widzenia zwykłego obywatela są odległe. Inaczej sądy powszechne i SN. Tutaj przecież chodzi o konkretne interesy każdego obywatela RP. I ten obywatel dostaje dziś na tacy przekaz, że polscy sędziowie gotowi są poświęcić ich sprawy, dezawuując rozstrzygnięcia polskiego ustawodawcy, odwołując się do zupełnie abstrakcyjnych czynników obcych. To po prostu dno.
Czy Sąd Najwyższy tym działaniem staje się sam sobie prawodawcą, odrzucając prawomocną decyzję polskiego parlamentu?
Przywołuję tu zawsze przykład, że w drugiej połowie XVII w. dwaj niezwykle przecież zasłużeni polscy królowie Jan Kazimierz i Jan Sobieski, wielokrotnie inspirowali w imię własnych interesów używanie w polskim Sejmie veta. I można przyjąć, że chodziło im niekiedy nawet o słuszne sprawy. Tylko że później odwoływano się do ich praktyki już nie w słusznych sprawach, aż w końcu zrujnowano państwo.
To samo dziś czyni owa „kasta”, która sądzi, że służy dobrej sprawie. Ale ani sprawa nie jest dobra, ani skutki tej działalności nie będą pozytywne w dłuższej perspektywie.
Dlaczego Sąd Najwyższy działa z taką zaciętością i na taką skalę - bo przecież włącza w swój spór inne kraje, organy unijne, ETS, Amnesty International itd.? O co tak naprawdę toczy się ta gra?
Bronią z jednej strony swoich pozycji indywidualnych, z drugiej zaś, szerzej, całego układu interesów profitentów III RP. Przecież nikt nie może mieć wątpliwości, że najważniejszym czynnikiem, który zadecydował o powołaniu w skład Sądu Najwyższego sędziego Iwulskiego był fakt, że jego małżonka była przez dziesiątki lat funkcjonariuszką resortu bezpieczeństwa. Pan sędzia opowiada dziś, jak to zgrywał Konrada Wallenroda, będąc częścią machiny stanu wojennego, jak to go brzydziło. Ale nie tłumaczy, jak owo obrzydzenie okazywał podczas wieczornych pogawędek przy kolacji z małżonką. Przecież to jest kliniczny dowód tego, że to są ludzie skonstruowani w logice podwójnych standardów, a na to nie może być miejsca w normalnym wymiarze sprawiedliwości. Gra więc idzie o to, by nie było w sądownictwie owych podwójnych standardów.
Jak takie działanie Sadu Najwyższego ma się do zachowania trójpodziału władzy?
Nie ma się w ogóle. Liderzy SN najpierw mówili o trójpodziale władzy, który niezgodnie z ideą monteskiańską, jak i treścią obecnej konstytucji, prezentowali jako układ trzech całkowicie od siebie odseparowanych czynników. W ich zatem pojęciu trójpodział był oderwany od zasady równowagi władz, co jest nieodłącznym elementem tego pojęcia. A równowaga władz to nic innego jak wzajemne hamulce, czyli instrumenty wzajemnego powstrzymywania się tych trzech władz. Czyli to, co Amerykanie nazywają checks and balances. O tej drugiej części zapominają, gdy nie dopuszczają, by parlament jako ustawodawca regulował funkcjonowanie sądownictwa, co jest elementarzem tej zasady w każdym jej wydaniu. No ale teraz, nagle przypisali sobie ów check, wywodząc go zresztą z kodeksu postępowania cywilnego. Takiego absurdu nie napisałby nawet student III roku prawa w pracy proseminaryjnej. Już na tym etapie studiów wiedzą oni, że to jest kompletny absurd. No ale jak widać w walce politycznej, po to tylko, by dać jeszcze paliwo czynnikom obcym, wydawałoby się poważni ludzie sięgają po tego typu „argumenty”.
W jaki sposób może zostać rozwiązany ten problem niezgody pewnych sędziów na reformy, skoro ani argumenty władzy ustawodawczej, ani wykonawczej nie trafiają do decydentów z Sądu Najwyższego?
Obawiam się że obecny spór spowoduje długotrwały upadek autorytetu i znaczenia Sądu Najwyższego. Cokolwiek się stanie, sięganie po tak płytkie argumenty w walce typowo politycznej, a do tego skamlanie o arbitraż Niemców czy Luksemburga, przyniesie nieodwracalne szkody. Odbudowa powagi wymiaru sprawiedliwości będzie zatem procesem bardzo długotrwałym, a na tej drodze cierpieć będzie bardzo wielu Polaków. To oni będą bowiem bezpośrednią ofiarą tych gier.
Ps...Kontrowersje.net "Najwyższa patologia w sadzie najwyższym", i własnie coraz więcej Polaków to widzi. Są też obrońcy patologicznych sędziów - to KODowi zwolennicy patologii, bo rozum im nie pozwala na logiczne myślenie. Sądy w Polsce zakładali sowieci, NKWDziści i KODowym głupkom to pasuje. Sowieci-NKWDe zakładało w Polsce sądy. I sędziami byli żydzi i sowieci ze zmienionymi nazwiskami na polskie. Maria Dąbrowska pisała "UB i sądownictwo w Polsce jest w łapach żydów i Sowietów" a teraz są to ich potomki albo oddani sierpowi i młotowi. Komusze niedobitki z SN wszystko zrobią, jak Gersdorf będą skarżyć Polskę i Polaków, bo maja to w genach, i czym szybciej się ich pozbędziemy tym lepiej dla Polaków i Polski - pisze Bloger. Jako obywatel polski oczekuję od wybranej władzy natychmiastowej skutecznej reakcji na tą zdradę stanu. Wybrałem Was żebyście mnie chronili przed takimi łobuzami jak ci w SN, więc bierzcie się do roboty i won ich z Polski! Skoro większość sędziów tzw. SN ma niepolskie pochodzenie to nie powinno dziwić ich antypolskie działanie. I dlaczego nie ma ustawy o usuwaniu z zawodu sędziów i prawników ewidentnie szkodzących Państwu Polskiemu.Oczywiście wraz z odebranie bezczelnie rozbuchanych przywilejów emerytalnych.
Do Izby Dyscyplinarnej swoja kandydaturę zgłosił prokurator Andrzej Witkowski, znany ze sprawy mordu na błogosławionym księdzu Jerzym Popiełuszko.
Czy sąd Najwyższy jako zabezpieczenie powództwa nie powinien zawiesić działaności sejmu? W końcu to zły wybór w 2015 r. doprowadził do zmian, które podważają jego prawo orzekania zawsze i wszędzie
To wprost z Onetu
Wiele to wyjaśnia kto jest inspiratorem tej chucpy.
Safjan który nigdy profesorem nie był orzeka w TUSE gdzie rokoszanie kierują swoje pytania.
Co więcej średni czas na odpowiedź TUSE to ponad 18 m-cy.
Czyli wiadomo o co jest ta "gra"
Ale przepisy niższego rzędu nie mają wyższości nad przepisami wyższego rzędu, zaś prezydent Andrzej Duda przed narodem przysiegał strzec tej a nie innej konstytuji i z całej tej bijatyki pacjentów psychicznych on wyjdzie najgorzej. Jeśli Polska jest państwem prawa PAD stanie przed trybunałem stanu i stanąć powinien. Kwestia tylko, czy w całej tej awanturze PiS uda się przepchać swoich "magistrów prawa" do TS, czy też nie. Od tego i tylko tego zależy, czy Duda będzie siedzieć czy też nie.
http://att.neon24.pl/post/135124,jak-magister-stepien-zostal-profesorem
oraz
http://att.neon24.pl/post/133705,dobrzy-ludzie-marek-safian
i
https://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Safjan
Konstytucja jest aktem prawnym natury OGÓLNEJ - i jak każdy akt prawny tej natury nie działa tam, gdzie został wprowadzony przepis szczegółowy - w zakresie obowiązywania przepisu szczegółowego
Dlatego można sobie wyobrazić system prawny BEZ Konstytucji - ale nie można bez - kodeksów(będących w istocie ustawami) i innych źródeł prawa - czyli ustaw i rozporządzeń
Zatem powoływanie się na Konstytucję jako jedyne źródło praw i mądrości wszelakich świadczy albo o totalnej ignorancji (ignorantia juris nocet!) - albo złej woli i zamiarze manipulacji w celu wprowadzenia w błąd obywateli.
Jak się patrzy na twarze "obrońców Konstytucji" to spokojnie można się założyć. że 90% z nich nigdy do środka nie zajrzało
Kolego, on:
Od 3 lat już siedzi !!!!!
A koniec wyroku w 2025
Nie żal mi go wcale, nie żal
http://cdn24.se.smcloud.net/t/photos/t/454907/andrzej-duda_24665321.jpg
Najgorsze jest to, że naiwni podniecają się sztuczkami masonerii, a mianowicie sporem nieudolnych, niedouczonych Pań, która jedna jest od Komorowskiego a druga od ciotki Kalsteina, ale pytanie jest takie a czym zasadniczym różnią się ich mocodawcy a wiec Komorowski i Kaczynski???
Czy oni mają inne programy dla przyszłosci Polski???
Czy któryś z nich dążył i umacniał Niepodległość Polski???
Czy różni ich slużba na rzecz uległości żydom i ich swiatowym korporacom??? itd.
Czyli o co jest ten spór panowie???
Co to za różnica Gerdorf czy Przyłębska czy oficer służb specjalnych szkolony w izraelskich służbach w latach 90-tych.
Troche pomyślunku panowie, chyba, że macie inne zadania.
Możliwe, że może istnieć system bez konstytucji, ale w Polsce obowiązuje konstytucja, jej strzec przysięgał Duda i my jako Polacy szczycimy się tym, że jako drugi naród na świecie Konstytucję mieliśmy. Czy warto deptać konstytucję, bo jakaś partyjka u władzy chce przejąć kontrolę nad sądownictwem i prokuraturą? Przecież PiS dąży do PRL BiS, zaś jak działa prokuratura kontrolowana przez polityka widzimy po wypadku z udziałem Beaty Szydło, gdzie sztuczkami prokuratorskimi, przymykaniem oka na dowody, wyłączaniem pewnych wątków, by uległy przedawnieniu manipuluje się śledztwem i zbieraniem dowodów. Żyłem pod rządami KC PZPR i zrobię wszystko, by nie wrócić pod rządy KC PiS kontrolującej sądy, by nie wróciły procesy partyjnie sterowane. Na to Polska i Polacy nie zasługują.
Jak mantra, slogan powtórzony tu tylko w tym roku po raz pewnie setny
No to ja po raz kolejny pragnę ci przypomnieć kim są ci "wykształceni"
PO to partia ludzi wykształconych?
Połowa jest po podstawówce !!!!!!!
Platforma Obywatelska to jedyna partia w Polsce, która prowadzi elektroniczną bazę swoich członków. Zajrzeli do niej dziennikarze.
I znaleźli bardzo ciekawe dane...
//Ciekawie wyglądają również dane o wykształceniu. Niestety, tymi informacjami podzieliło się zaledwie 70 procent członków Platformy Obywatelskiej. Z danych zgromadzonych w partyjnej bazie wynika, że tylko podstawówkę ukończyła połowa z nich (14,1 tysiąca osób). //
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/438204,ilu-czlonkow-po-to-ludzie-po-podstawowce.html
odkręcanie na szybko nowelizacji ustawy o IPN pod naciskiem Izraela - bez czekania na wyrok Tryb Konst - odbyło się dlatego, bo lobby żydowskie w PISIe miało prawie pewność, że Przyłębska uzna zgodnie z prawem ustawę/nowelę za konstytucyjną i - tym samym nie będzie można pójść na ustępstwo wobec Izraela i US nie robiąc z siebie kompletnego durnia w oczach własnego społeczeństwa. Tak że nie równałbym Przyłębskiej z Gersdorf.
Dyskutujemy tu o tych którzy rządzą, mają wpływ na rzeczywistość, o żydach i ich złym wpływie ja piszę bardzo często. Inni też
Ale pisanie w stylu takim jak Wrzodak jest przeciwskuteczne - bo nawet jeżeli to prawda - to forma i poziom agresji jest nie do przyjęcia. A to jest w końcu dyskusja publiczna w medium było nie było o zasięgu globalnym - więc trzeba wiedzieć czy się ludzi skłania do refleksji - czy tylko odstręcza
Głosowanie w wyborach parlamentarnych według wykształcenia
Wśród osób z wykształceniem zasadniczym zawodowym na PiS głos oddało 53 proc., na PO 19,3 proc., na Kukiz'15 - 7,6 proc., PSL - 6,9 proc., ZL - 5,3 proc., Razem - 2,5 proc., KORWiN 2,4 proc., Nowoczesną 2,2 proc.
W przypadku wykształcenia średniego i pomaturalnego na PiS głosowało 39,2 proc., PO - 23 proc., Kukiz'15 - 10,4 proc., ZL - 7 proc., KORWiN 5,6 proc., na PSL - 5,2 proc., na Nowoczesną - 5,1 proc., na Razem 3,6 proc.
Najlepiej wykształceni (licencjat i wyżej) głosowali nieco inaczej niż reszta. W tej grupie PiS zdobył 30,4 proc., PO - 26,7 proc., Nowoczesna - 12 proc, Kukiz'15 - 8,5 proc., ZL - 7,2 proc., Korwin - 5,2 proc., Razem - 5,1 proc., PSL - 4,2 proc.
https://wiadomosci.wp.pl/glosowanie-w-wyborach-parlamentarnych-wedlug-wyksztalcenia-infografika-6025262435849345a
A te informacje i normy znajdują się nie w Konst - a w ustawach. To pokazuje jak zapis konstytucyjny jest ogólny nieprecyzyjny i w związku z tym niewystarczający dla ustalenia rzeczywistego pełnego stanu prawnego.
NIe uważam wszystkich za ignorantów - tylko niektórych tak rozumujących za działających w złej wierze, z rozmysłem wprowadzających w błąd dla celów politycznych - i wyraźnie to zaznaczyłem
To niezaprzeczalny FAKT
Nie inaczej było właśnie teraz, co mu po raz enty udowodniłem.
Następnie pod te manipulacje , kłamstwa i prostackie oskarzenia buduje sobie własną narrację, teorie czy tezy, by tylko za wszelką cenę dowalić PIS-owi.
Żenujące, słabe i dziecinne.
Ale ma tak to już od pierwszego dnia na portalu
Dobranoc
Tak więc ta ustawa może wpływać na przyszły wybór prezesa SN, ale nie dotyczy prezesa już wybranego. Takie jest moje zdanie, jak mówię, jest to moje zdanie jako wyborcy, ale od rozstrzygnięcia tego są odpowiednie organa. Mam nadzieję, że decyzje te rozstrzygnie sprawiedliwie niezależny, nie upartyjniony Trybunał Stanu. Dla mnie zasada niezależności sądownictwa od przywódców partyjnych jest zasadą fundamentalną. Wszyscy wiemy do czego prowadzi zależność sądów od polityków. Dokładnie to oglądaliśmy w Stanie Wojennym, za czasów sądów stalinowskich i nie chcę, by to się powtórzyło. Tę zasadę gwarantuje stopniowa wymiana sędziów, a nie wymiana skokowa na sędziów z nadania aktualnie rządzących.
Popatrz na dane które podałeś, w układzie zasadnicze, średnie, wyższe.
PiS 53; 39,2; 30,4
PO 19,3; 23; 30,4
Wraz ze wzrostem wykształcenia poparcie dla PiS maleje zaś poparcie dla PO rośnie. Ponad połowa głosujących w elektoracie z wykształceniem podstawowym oddała głos na PiS. Czy określenie, że elektorat PiS to "podstawówka +" nie jest prawdziwe?
Co więcej, ciekawie zarzut kłamstwa brzmi z ust człowieka, który jest kłamcą i to nie człowiekiem, który się pomylił a świadomego kłamcy jakim jesteś. Klamałeś i to świadmie i wielokrotnie wiedząc, że słowa twoje są klamstwem w sprawie pewnego polityka. Jak wiadomo, PiS jako partia posługuje się w polityce kłamstwem, świadczą o tym wyroki jakie za kłamstwo posiada i Kaczyński i Kurski, ale to nie jest przepustką dla zwolenników ani dla trolli tej partii do kłamania.
A teraz Husky, staropolskim zwyczajem wchodzi pod ławę i głośno dszczekuje to co napisał i potwierdza, że to co pisze Zawisza w 99% oparte jest na faktach, często dla PiS i jego trolli niewygodnych ale faktach.
Ps..SN nie tylko postawił się ponad Konstytucją, ale przede wszystkim odebrał suwerenowi jego konstytucyjne prawa. A to jest już dyktatura sędziowska! Ta sytuacja pokazała Polakom, że przestępcy jeśli są sędziami zwłaszcza w SN są całkowicie ponad prawem bezkarni, chyba że jakiś desperat nie wytrzyma i wymierzy wyrok jak w filmie "Mściciel". Grupa "sędziów" bez żadnego umocowania prawnego "zawiesza ustawy", czyli de facto obala parlament. Wszystko to dzieje się przy pełnym wsparciu medialnym głównych prywatnych stacji TV. Co jeszcze musi się wydarzyć, by w obozie rządzącym przyszło zrozumienie powagi sytuacji? W tej sytuacji można zastosować art. 107 § 1 ustawy "Prawo o ustroju sądów powszechnych".
https://pbs.twimg.com/media/DjrsjZyXgAAFM2x.jpg
Woodstock2018
Pobudka, która skłania do abstynencji
https://pbs.twimg.com/media/DjvC4HPW0AA6XCf.jpg
http://niezalezna.pl/imgcache/750x430/c//uploads/cropit/15333271651d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b372.jpg
W obronie kolegów sędziów ruszył uczestnik manifestacji "totalnej opozycji", "prof." Marcin Matczak. Na Twitterze internauci błyskawicznie wykazali, jakim jest dyletantem.
Marcin Matczak
@wsamraz
· 2 sie
Ludzie szukają w Konstytucji prawa SN do zawieszenia działania ustawy - proponuję zajrzeć do art. 91, który wskazuje, że prawo UE wynikające z umowy międzynarodowej ma pierwszeństwo w stosowaniu przed ustawami, z którymi nie da się go pogodzić.
Sędzia Polski
https://img6.dmty.pl//uploads/201310/1382428662_qt700s_600.jpg
Reszty komentować nie zamierzam bo zadławisz się własnym jadem nienawiści
Ja zawieszam przepisy ruchu drogowego, gdyż zawsze spieszę się jak cholera.
A kolega właśnie zawiesił przysięgę małżeńską, jako że ma wakacyjny romans.
pozdr.
Szejnfeld chce nowego ustroju. Głosować w nim będą „rozsądnie myślący, mądrzy i odpowiedzialni”...Codziennie słyszymy o tym, że PiS niszczy demokrację, chce wprowadzać autorytaryzm, dyktaturę, oligarchię itd. Z demokracją problem ma chyba jednak zupełnie inna partia. Oto znany europoseł PO wprost zasugerował, że byłoby znacznie lepiej, gdyby w wyborach głosowali tylko wybrani obywatele. Którzy? "Rozsądnie myślący, mądrzy i odpowiedzialni". O tym, że Polacy "nie dorośli do demokracji", środowisko lewicowo-liberalne przypomina sobie zawsze, gdy w wyborach idzie mu nie po myśli. Tym razem to Adam Szejnfeld, eurodeputowany z ramienia PO, roztoczył przed swoimi wyborcami wizję Polski i świata pozbawioną... demokracji. Głosowanie miałoby być bowiem przywilejem jedynie wybranej grupy obywateli. Gdyby rozsądnie myślący, mądrzy i odpowiedzialni decydowali o tym kto rządzi, to w Polsce nie byłoby PiS, Trump nie rządziłby Stanami Zjednoczonymi, Włochy nadal miałyby proeuropejski rząd, Węgrzy mieliby wolne media, w Turcji ludzie nie siedzieliby w więzieniach, a my w Polsce płacilibyśmy w sklepach w euro. Unia Europejska byłaby też już dawno federacją napisał polityk. To nie pierwsza taka politologiczna refleksja europosła PO. W 2016 r. w programie "Ława polityków" w TVN 24 Szejnfeld stwierdził: W Polsce mamy demokratycznie wybraną władzę i jest to kraj rządzony przez dyktaturę.
Ps..Chazarskiemu pomiotowi Szejnfeldowi po prostu chodzi o to aby w głosowaniu brał udział tylko i wyłącznie naród wybrany. Proponuję by z takimi propozycjami pojechał do Izraela, a gwarantuję mu, że lotem błyskawicy powróci do Polski gloryfikując wszystkim wszerz i wkoło, że Polska to najwspanialsza demokracja na świecie....Gdyby rozsądnie myślący, mądrzy i odpowiedzialni decydowali o tym kto rządzi, to odpady i półgłówki takie jak Szejnfeld spuszczałyby łańcuch albo zmywałyby gary w gastronomii. Niech się modli, żeby jego marzenia się nie spełniły. Typowy chazarokomuch, przygłup, arogant i megaloman. Chazarski pomiocie Szejnfeld, to, że nie macie władzy, nie oznacza, iż mamy dyktaturę. Po prostu przegraliście wybory. Takich jak ten dyrektor PGRu należałoby potraktować maścią rtęciową! Obywatelu Szejnfeld, Polska to nie Państwowe Gospodarstwo Rolne zarządzane takimi partyjnymi kreaturami z naddania Komitetu PZPR - jak w obywatela przypadku. Obywatel jest reliktem PRL-u z wypranym mózgiem - co daje się zauważyć przy każdej wypowiedzi - ułomka jakim wy jesteście, obywatelu towarzyszu. Tak się zastanawiam: kiedy już ten EUkołchoz się rozleci (tak jak jak PGR), to kto będzie płacił "rozsądnie myślącym, mądrym i odpowiedzialnym" te obiecane EUmerytury? Zamiast na Berdyczów, powiemy do Szejnfeldów: piszcie na Brukselę.
- Zatrzymany mężczyzna jest sędzią Sądu Okręgowego w Suwałkach
Zatrzymany mężczyzna jest sędzią Sądu Okręgowego w Suwałkach - dowiedział się nieoficjalnie reporter Polsat News Przemysław Sławiński. Policja potwierdza, że zatrzymano sędziego jednego z suwalskich sądów. Mężczyzna prowadził auto, mając 1,8 promila alkoholu w organizmie. Brał udział w niegroźnej kolizji z innym pojazdem przy ul. Partyzantów w Suwałkach i uciekł z miejsca zdarzenia.
Drugi z kierowców zdążył jednak zapisać numer rejestracyjny uciekiniera i przekazał te dane policji. Funkcjonariuszom udało się zatrzymać kierowcę w Augustowie.
Wyjął legitymację sędziowską
Wtedy kierowca wyjął legitymację sędziowską i powiedział, że ma immunitet. Mundurowym nie udało się dodzwonić do jego przełożonego, i dlatego na miejsce dodatkowo przyjechał dyżurujący prokurator.
Jak tłumaczyli policjanci w rozmowie z reporterem Polsat News, chodziło o to, aby badanie odbyło się w obecności kogoś oprócz policji i samego zainteresowanego.
W obecności prokuratora policjanci przebadali sędziego bardziej szczegółowym urządzeniem. Okazało się, że ma 1,8 promila alkoholu w organizmie. Na razie nie wiadomo, czy sędzia poniesie konsekwencje dyscyplinarne.
Polsat News, polsatnews.pl
Na festiwalu Owsiaka pojawił się gen. Różański. Straszył PiS-em i wojną, a odpytywał go agent SB.
http://niezalezna.pl/232462-na-festiwalu-owsiaka-pojawil-sie-gen-rozanski-straszyl-pis-em-i-wojna-a-odpytywal-go-agent-sb
Ps....Miał rację Antoni, że pozbył się tego kreta z armii. To jest to potomek "sławnego" Józefa Różańskiego vel Jacka Różańskiego, pierwotnie Józefa Goldberga oficera NKWD i MBP, zbrodniarza stalinowskiego. I to jest prosty przykład dla przeciwników "ostrej" dekomunizacji i lustracji - takie typy nie powinny przemawiać gdziekolwiek i do kogokolwiek bo to oni właśnie jątrzą i mącą w niedokształconych łepetynach nie tylko młodych ludzi…Na szczęście większość ma w dupie jak na zdjęciu widać to co mówili obydwaj. Czy potem panowie wytarzali się w tym gównie pardon błocie, przygotowanym przez Owsika dla VIPów?
pewnie tak
8-))))
Sędzia to żadna władza to praca urzędnicza polegająca na klasyfikacji prawnej danego wydarzenia na bazie obowiązujących przepisów prawnych.
Sędzia nie ma swobody interpretacji .. on ma przepisy prawa to tylko to jest jego "mapą drogową".
Co innego sądy ludowe oparte o ławników ... tam o winie decyduje głosowanie "gawiedzi"
W Polsce zdegenerowano sądownictwo do roli nadzorującej system "nadzwyczajnej, nietykalne kasty" oczywiście tak kasta jest nietykalna tylko wtedy gdy realizuje interesy globalnej mafii żydowskiej w Polsce.
Sędziowie którzy tego nie chcą robić są usuwania z kasty.
Popierając działania pisowskie, to w gruncie rzeczy popieramy budowanie struktur ponadnarodowych, np; zakup za 100 mld zł tzw. ,,zestawów patriot" od naszych ,,przyjaciół" to zgoda na budowanie armii ponadnarodowej za nasze pieniądze, nad którą nie mamy kontroli, kosztem likwidacji armii narodowej, t.j sprytna masonska gra, na wyprowadzanie Polski z Polski na rzecz światowych struktur mafijnych, to się dzieje w polityce zagranicznej, gospodarczej pieniądza i ekonomii. By realizować program utajnionego rządu swiatowego (syjonistycznego) potrzeba skłócać Naród, dzielic go, wrzucać co dzień zastępcze tematy, ogłupiać propagandowo swój własny elektorat co skutecznie robi to Kurski z Wildsteinami i OTR, ciągle narzekać na opozycję, wmawiać swoim, że przez nich zle się dzieje itp.
Własnie Tokarski jest doskonałym przykładem naiwnego człowieka, dającego się w konsekwencji prowadzic na smyczy, ponieważ nie odróżnia prawdy od fałszu, staje po jednej z stron sztucznego sporu, który nic narodowi nie daje???
Jeszcze
Prawo trzeba pojmować całościowo, nie wybierać sobie jeden przepis i konstruować na jego podbudowie politykę
Jest jeszcze interes społeczny - a z tego punktu widzenia rządy PO-PSL to był czas takiego skurwysyństwa i łajdactwa, że nie można do nich przyrównać najgorszego czasu PRL. I z takiego punktu widzenia warto przymknąć czasem oko na drobne nadinterpretacje - żeby tylko kurwy i złodzieje nie wrócili do władzy. To jest działanie w wyższej konieczności - przy wszystkich zastrzeżeniach dla PIS
W wypadku obecnej opozycji jedynym adekwatnym wyjściem byłoby ich wyłapać, spałować i pozamykać w więzieniach. Mają szczęście, że PIS podmoczył dupę na sprawach żydowskich - bo gdyby nie - to ludzie sami by ich wyłapali, spałowali i zawlekli do więzień (w najlepszym wypadku)
To by było takie zatrzymanie obywatelskie hurtem...
BINGO !!!!!!!
https://media.wplm.pl/thumbs/ODI1L3VfMS9jY184ZDRiNC9wLzIwMTgvMDgvMDQvODI1LzM2MC83ZTcyYWMzNzkxNDM0NjAzYmVkYTAwMzkwN2I5NGZhZi5qcGVn.jpeg
Jaki śliczny i mundry był ten żydek, który zalecał stoczniowcom strzyżenie psów.
Tomasz Misiak - były senator PO, a dziś biznesmen, który zasłynął jako twórca i wiceprezes jednej z największych agencji pracy tymczasowej - był zdaniem prokuratorów klientem słynnego „dilera gwiazd”. Według ustaleń śledczych aż sześciokrotnie sprzedawał mu kokainę. O sprawie pisał już portal niezalezna.pl. „Fakt” przedstawia teraz nowe informacje i dowody.
https://wpolityce.pl/kryminal/406599-szokujace-fakt-byly-senator-po-klientem-dilera-gwiazd
Ps...Ilu ludzi z PO jest uzależnionych od narkotyków? Czy większość PO i Nowoczesna nie jedzie na koksie, sam guru tej sekty cosik kiedyś nie bąknął? Czy to może kogoś dziwić? Każdy, powtarzam KAŻDY członek tuskowej zarazy to degenerat i dopóki choć jeden z nich zasiada w parlamencie nie możemy spać spokojnie...
To grupa zacietrzewionych, cierpiących na nerwicę prześladowczą, robiących ludziom błędne mniemanie o tym, co mówi prawo, jakie są ich uprawnienia. To dywersyjna grupa wobec funkcjonowania prawa i państwa polskiego.
Jest to pewna socjotechnika, która bazuje najpierw na wprowadzeniu niepewności, chaosu i kompletnego mętliku w ludzkiej świadomości: co należy do Polski, co należy do Unii, co mówią traktaty, co wolno sędziemu, Sądowi Najwyższemu. Przy tym nie mówmy „Sąd Najwyższy”, ale „grupa sędziów zbuntowanych przeciwko polskiemu prawu” (…). To grupa zacietrzewionych, cierpiących na nerwicę prześladowczą, robiących ludziom błędne mniemanie o tym, co mówi prawo, jakie są ich uprawnienia. To dywersyjna grupa wobec funkcjonowania prawa i państwa polskiego (…). Ich działanie jest świadome (…). Mają wątpliwości, w jakim zakresie mogą być w Polsce tak dalece „dyskryminowani”, że są przeniesieni w stan spoczynku. Stan spoczynku jest taka praktyka i potwierdził to Trybunał Konstytucyjny jeszcze za Marka Safiana, jako prezesa; można przenosić na zasadzie ustawowej, jak to robi władza ustawodawcza i przy reorganizacji struktur sądu, i przy określaniu granicy wieku emerytalnego, i wtedy, gdy są indywidualne cechy tłumaczył Andrzejewski.
https://youtu.be/nAVdw6C0twg
Ps...To fakt. Jest to grupa zbuntowanych sędziów. 7 sędziów SN to nie cały SN.Czy po za tą siódemką wiedzieli inni o tym przekręcie?Czy ktoś inny się podpisał pod tymi bredniami? Pytanie co się robi z prawniczymi puczystami? Pokazał Erdogan co się robi. Ci sędziowie ubrani w togi, z orłem RP na piersiach uważają siebie za nadelitę książąt, żyjących w przepychu i ponad prawem. Nietykalni, nieomylni, nadęci, traktujący ludzi jak swoich poddanych. Oczywiście, że SN nagminnie łamie prawo, ale dużym błędem jest to, że jeszcze nie powstała Izba Dyscyplinarna SN. Strasznie się to wlecze. Dopóki ta Izba nie będzie działać, to takie wybryki sędziów SN, jak ten ostatni, będą się powtarzać. Jeśli ktoś czuje się bezkarny, to swobodnie łamie prawo i śmieje się wszystkim w twarz. Izba Dyscyplinarna powinna być powołana jako pierwsza i już działać. Sędziowie SN przez te wszystkie lata przyzwyczaili się do totalnej bezkarności i braku jakiejkolwiek kontroli nad sobą. Dlatego właśnie teraz tak wariują.
Sprawę analizuje teraz Ministerstwo Sprawiedliwości i Krajowa Rada Sądownictwa. Łódzki sąd "rodzinny"
https://wiadomosci.tvp.pl/38364563/lodzki-sad-rodzinny
Ps...Łódź i okoliczne miasta to chyba najbardziej forsodajne koryta w Polsce. Tu beton POwski, czerwony od zarania nie do usunięcia, a lemingom wystarczy ciepła woda w kranie. Pokiwać głową z politowaniem. Tak oto oni sobie całymi rodzinkami sędziami zostawali. Dzieci i wnuki też. Niech mi ktoś jeszcze powie, że byli słusznego, koszernego pochodzenia. Wartości rodzinne są przecież najważniejsze.
https://media.wplm.pl/thumbs/ODI1L3VfMS9jY182NzllNS9wLzIwMTgvMDgvMDMvODI1LzM2MC9mZjg3NTdlYTk4OWU0Y2Y5YTFmMmQ3MWRkMjBmZGViYi5qcGVn.jpeg
Milanówek. Enkawudziści zabierają z domu grabarza na cmentarz. Dzień wcześniej na trybunie ustawionej w Alejach Jerozolimskich przed hotelem Polonia stoją Bierut, Gomułka i kilku innych opryszków. Także sowiecki marszałek Żukow. Jak ktoś to nazwał: Upiorne “wyzwolenie” trupa miasta. Kraj zalewany jest przez edukowanych na pismach Stalina i Lenina. I o tego Lenina chodzi. Ossendowski jest autorem książki, która przed wojną wydana w wielu przekładach chwyta za gardło tych, którzy rozumieją zagrożenie.
Rosjanie nakazują tego lodowatego dnia 18-go stycznia 1945 roku, rozkopanie grobu. Nie wierzą, że Ossendowski należący do kilku najbardziej poczytnych pisarzy świata (!) nie żyje. Porównywano go do Kiplinga i Conrada. Pada rozkaz: Kopać! Zmarznięta ziemia nie poddaje się łatwo. Trzeba posłużyć się kilofem. Potem trumna. Ciało. Sprowadzony w międzyczasie dentysta ma zbadać uzębienie nieboszczyka. Bagnetem jeden z kałmuków rozchyla zmarłemu usta. Ale autorowi Lenina nie zagrozi już Marian Cimoszewicz, ani Helena Wolińska.
Tam, gdzie wkracza Armia Czerwona wprowadzony jest całkowity zakaz wymieniania nazwiska pisarza. Z bibliotek usuwane są jego książki. Za jakąkolwiek wzmiankę o nim można dostać się na lata do więzienia. Opowiadał o tym Ojciec w lesie nad rzeką Mrogą, kiedy miałem kilkanaście lat i marzyły mi się podróże. Po raz pierwszy usłyszałem wtedy o Mandżurii i Mongolii. Także o baronie Sternbergu. Z jego losami związane były losy Ossendowskiego. Po wielu latach zrozumiałem piszącego o duchu Azji pisarza podróżując po takich krajach, jak Chiny, Japonia, Tajlandia, czy Kambodża.
Dziś idąc ulicą Grójecka możemy zatrzymać się pod numerem 27. Pod tym samym numerem mieszkałem przez parę lat na Ochocie. Tyle, że na Trzech Budrysów. Ale na Grójeckiej bywałem niemal codziennie. Pod numerem Grójecka 27 znajduje się tablica informująca, że w tym domu mieszkał Ferdynand Antoni Ossendowski. Pisarz i podróżnik. Jak ładnie. Jak miło. Ale jakoś nie do końca. Tablica powstała w roku 2004. Tyle, że jej pełna treść była początkowo inna. Ferdynand Antoni Ossendowski. Pisarz. Podróżnik. Antykomunista. Ostatnie słowo zostało z tablicy usunięte. Usunięte za sprawą wspólnoty mieszkaniowej, która tego słowa sobie nie życzyła.
Kto na Boga mieszka w tym domu? Płatne Pachołki Rosji? Sędziowie z kasty? Ktoś z Ratusza? Jak strasznie Polska została zdeprawowana, że nawet kiedy jej mieszkańcom nic nie grozi, skłonni są zakłamywać historię kraju. Prawda Ossendowskiego to prawda nie tyle jego życia, ale tego, co wydarzyło się po jego śmierci. Ossendowskiego nie zastąpi w historii literatury polskiej Tokarczuk ani Stasiuk. Dopóki Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów nie znajdzie się w lekturach szkolnych możemy zakładać, że mamy co prawda wolną Polskę, ale własnej kultury nie znamy. Ferdynand Antoni Ossendowski symbolem wielkości, ale i skarlenia, jakiemu się poddaliśmy.
autor: Henryk Skwarczyński
Henryk Skwarczyński, pisarz i antropolog urodzony w 1952 roku w Felicjanowie k. Koluszek. Studia ukończył w roku 1977 na Uniwersytecie Warszawskim na podstawie pracy: Czesław Miłosz wobec polskiej tradycji poetyckiej. Szykanowany przez Służbę Bezpieczeństwa zdał egzamin na studia doktoranckie w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN, gdzie przygotowywał rozprawę doktorską na temat Obrazu amerykańskiej demokracji w pismach Alexisa de Tocqueville i Juliana Ursyna Niemcewicza. Debiutował w niezależnym piśmie "Głos" w którym pod pseudonimem Henryk Jundziłł ukazał się, będący kpiną z sowieckiego Politbiura, jego minidramat Wesoły aparacik. W lutym 1980 roku otrzymał azyl polityczny we Francji, a we wrześniu tegoż roku został przyjęty jako uchodźca polityczny przez Stany Zjednoczone. Początkowo pracował w sekcji Radia Wolna Europa w Nowym Jorku, następnie w czasie stanu wojennego jako korespondent "Głosu Ameryki" w Waszyngtonie, a później jako wykładowca w Defense Language Institute w Monterey w Kalifornii. W roku 1986 w przyjął obywatelstwo USA. Jako pisarz amerykański debiutował w roku 1995 w antologii "Paris Transcontinental" opowiadaniem A Poet, Gamblers, and Blackjack. Zjechał świat od Tasmanii i Abu Simbel poczynając, na Serengeti, Angkor Wat i Bora-Bora nie kończąc. Jest autorem takich m. in. książek jak powieści: Słomiane morze i Uczta głupców, książki sensacyjnej Jak zabiłem Piotra Jaroszewicza, czy prozy autobiograficznej Z różą i księżycem w herbie i ostatnio wydanej przez warszawskie wydawnictwo Prohibita autobiografii pod ironicznym tytułem Szlachcic z Koluszek w Ameryce. Biogram pisarza od roku 2000 ukazuje się w Marquis Who is Who in America i Marquis Who is Who in the World. Henryk Skwarczyński mieszka z żoną, poetką litewską urodzoną w Ameryce Eglė Juodvalkė, na przedmieściach Chicago w La Grange.
Ps..Jeżeli nawet teraz chazarska złodziejka HGW, może wyzywać Polaków od faszystów i antysemitów, uczestniczyć w kradzieży kamienic, rozwiązać legalny marsz, lekceważyć wszystko i wszystkich. Kto ją ochrania? w Warszawie zostało, powróciło może 25% Warszawiaków Polaków, reszta była wybita a dziś pozostali to najeźdźcy ze wschodu, stepy i pejsy. Ochota została "zasiedlona" przez bolszewię masą wojskowych trepów. A obecnie to Wietnamczycy i Chińczycy trochę Hindusów i Ukraińców Warszawa zbliżyła się do kraju ludzi i zwierząt.
Ps..Z tego artykułu wynika to, że sędziowie, sądy i inne państwowe urzędy wybrane przez litości godną PO, są jedynymi we wszechświecie uprawnionymi do decydowania o tym co w tym naszym kraju ma się dziać. Jak wyroki w imieniu RP ma wydawać ta hołota z Iustiti czy Themis? Występują przeciwko RP a potem w jej imieniu sądzą? Z sądami w Polsce powinna być tak naprawdę opcja 0!! Wszystkich won i powołać nowych, młodych spoza układu sędziów. Obecni polskojęzyczni zrobią wszystko aby uratować swoje dupy. Kasta nie ma być w amoku, a całkiem gdzie indziej. To jest ostatnia gwardia (poza ulicą) jaka została się obrońcom komuny i jej porządków. I zamiast pokazywać ich jak małpki w cyrku do paki!
Najwyższa patologia w Sądzie Najwyższym. Niech będzie, że mam obsesję, ale najlepiej rzeczywistość i prawo również, tłumaczy się na tych przykładach, które się zna od początku do końca. Parę dni temu zapadło postanowienie w sprawie przekleństw Owsiaka i na wstępie uprzedzę, aby nie mylić tego z wyrokiem, bo SR Wrocław Śródmieście przez taką pomyłkę nie prześle kopii orzeczenia w trybie dostępu do informacji publicznej. Co innego była prezes Małgorzata Gersdorf, która dziś pomyliła „postanowienie” Sądu Najwyższego wydane w żadnym trybie, z wyrokiem właśnie i nikt nie śmiał jej zwrócić uwagi. Ale to dopiero początek!
Moja druga prośba jest taka, żeby do poniższego wątku nie włączać argumentacji, za „kurw..ę skazywać, to już przesada”. Jestem gotów dla przejrzystości analizy przyjąć taką ocenę, ale przypominam, że z art. 141 kw Owsiakowi realnie groziło 200 zł mandatu, a nie żadne skazanie. Ważne jest jednak coś innego, mianowicie na jakiej podstawie prawnej zapadło umorzenie. Wypunktuję to:
1. Nie było szkodliwości społecznej czynu.
2. „Empik” w Domu Handlowym Renoma Wrocław, to w ocenie sądu nie jest miejsce publiczne.
3. Nie biletowane spotkanie autorskie, w otwartej przestrzeni galerii handlowej, z udziałem 230 osób, w ocenie sądu było spotkaniem niepublicznym i prywatnym.
4. W uzasadnieniu ustnym, opisując „stan faktyczny” sędzia wspomniała jedynie o „jasna cholera” i „obszczaliśmy”, pominęła „kurwa” i „jak ci przypierdolę”.
Można? – Jak mawia młodzież? Wszystko można dowolnie idiotyczne orzeczenie da się napisać pod konkretnego klienta. Pomijając wszystko inne, przyjęte przez sąd definicje miejsca publicznego i prywatnej imprezy, to jest połączenie komedii z arogancją.
Jaki jest związek pomiędzy moją obsesją i najnowszym „postanowieniem” Sądu Najwyższego? Dokładnie taki jak w tytule. W przypadku Owsiaka jeszcze można mówić o bezczelności i kabarecie, natomiast „wyczyn” Sądu Najwyższego to już czysta patologia przeniesiona z głębokiego PRL-u. Co tak naprawdę zrobił SN i jakie zbrodnie popełnił? Wszystkie możliwe zbrodnie prawne poczynając od:
1. Skład sędziowski niewłaściwie obsadzony, dwóch sędziów objętych przepisami o stanie spoczynku, co oznacza, że z mocy prawa orzeczenie nie rodzi skutków prawnych.
2. Brak właściwości rzeczowej sądu, czyli po prostu ten i żaden inny sąd nie ma prawa rozstrzygać o tym, czy obowiązujące przepisy są zgodne z prawem, bo to kompetencja władzy ustawodawczej i innych organów, na przykład Trybunału Konstytucyjnego. Z mocy prawa orzeczenie nie rodzi skutków prawnych.
3. Władza sądownicza, podważa władzę ustawodawczą.
4. W składzie sędziowskim zasiada strona postępowania, czyli Rzymianie przewracają się w grobach. Z mocy prawa orzeczenie nie rodzi skutków prawnych.
5. Podstawa prawna „postanowienia”, które „zawiesza” ustawę, jest artykuł 755 kodeksu postępowania cywilnego, czyli coś, czego niczym poza parsknięciem śmiechem nie da się skomentować. Z mocy prawa orzeczenie nie rodzi skutków prawnych.
6. Artykuł 755 k.p.c. dotyczy stron postępowania i znów kłania się punkt 4, czyli najwyższa kasta występuje we własnej sprawie. Z mocy prawa orzeczenie nie rodzi skutków prawnych.
Nie potrzeba wybitnej wiedzy prawnej, to jest fundament prawa, taki sam, jak to, że do czasu udowodnienia winy i prawomocnego skazania, oskarżony jest niewinny. Najwyższa Kasta nie zna granic kompromitacji i buty, bo to jest zwyczajna patologia w togach, która dla władzy jest gotowa na wszystko.
http://kontrowersje.net/najwy_sza_patologia_w_s_dzie_najwy_szym
Ps.. Najwyższa patologia w Sądzie Najwyższym - Lewe Prawo. Do opisanych tutaj zbrodni prawnych koniecznie trzeba dodać czyny zabronione: występy i występki polityczne postkomunistycznych niedobitków w togach. To co zrobił SN powinno wywołać powszechne oburzenie w całym środowisku prawniczym a nie wywołało co dowodzi, że nie tylko sędziwie są zdemoralizowani ale też całe środowisko prawnicze. Swoją drogą znam mentalność prawników korporacyjnych z autopsji. Myślą tylko w własnej karierze i przeraża ich perspektywa walki o sprawiedliwość, jeśli tylko ich ktoś z taką możliwością skonfrontuje. Tu trzeba wychować całe pokolenia uczciwych prawników a zacząć należy od uczelni, gdzie królują jak na razie czerwone chazarskie pająki. Prawo w Polsce od dawna służy prawnikom, którzy wyginają je niczym Król Julian ciało, a nie sprawiedliwości i pewności działań. "Prof" Barcik kandyduje do SN, bo chce być nie wybrany. Jeśli będzie niewybrany, będzie ofiarą prześladowań politycznych. I tych ofiar będzie coś koło setki. Ostatnie działania wzmiankowanej grupy sędziów SN pokazują dobitnie poziom ich profesjonalizmu prawniczego. Dziwię się młodym adeptom, że nie pałają przemożną chęcią zastąpienia tej grupy. Na dole powinno aż wrzeć, gdyż prawdopodobnie lepsi prawnicy muszą tolerować takie zwierzchnictwo.
https://media.wplm.pl/thumbs/ODI1L3VfMS9jY18xYThlYy9wLzIwMTgvMDgvMDQvODI1LzM2MC8xZmU1NjU5OTk2N2M0NGQyYmM1YTFkY2E5NjljNDI3YS5qcGVn.jpeg
Jeszcze nie zostali wybrani sędziowie do izby dyscyplinarnej. Możemy tylko spekulować kto tam trafi. Są rozmaite plotki, że będą przede wszystkim prokuratorzy, dyspozycyjni wobec rządzących, o określonych poglądach jątrzył na festiwalu Pol’and’Rock „apolityczny” sędzia Igor Tuleya. Nagranie spotkania w którym udział wzięli DNadazdin, sędzia Olimpia Barańska-Małuszek i sędzia Igor Tuleya z Judges Ssp w czasie PolAndRockFest Kostrzyn
https://pbs.twimg.com/media/Djv-nX6X4AAjeu-.jpg
Właśnie koleżanka podesłała z komentarzem „wszędzie leżą”. Tak wygląda apolityczny Woodstock 2018 PolAndRock2018 Kto był zaproszonym autorytetem w tym roku? Jerzy Urban?
https://pbs.twimg.com/media/DjwhvXwX0AAV4YE.jpg
W tym roku indoktrynują sponsorowana przez Sorosa AI i apolityczny sędzia. Zdegradowali Konstytucję do roli podkładek pod piwo.
https://pbs.twimg.com/media/DjwjPr8X4AAl5lm.jpg
Niech Owsiaki szczekają PO to są
https://pbs.twimg.com/media/Djwi61AX4AEJh_E.jpg
Amnesty International zorganizowało na festiwalu Pol’and’Rock (dawniej Festiwal Woodstock) spotkanie z dwójką sędziów - Olimpią Barańska-Małuszek z Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim i słynnym już sędzią Igorem Tuleją! Choć tematem miały być rozważania o prawach obywateli do pokojowych demonstracji, to jednak sędziowie nie szczędzili politycznych wynurzeń! W listopadzie, październiku, gdyby były protesty przed sądami, protestujący przeszli spontanicznie pod biuro poseł Rafalskiej. Zapalono tam znicze, skandowano hasła – to się działo w całej Polsce – ale naklejono na drzwi taką klepsydrę o śmierci demokracji. Treść tej klepsydry absolutnie nikogo nie obrażała. Policja zrobiła sprawę wykończeniową za to, że ktoś bez zgody właściciela budynku umieścił ogłoszenie na drzwiach. W normalnych czasach policja by nie zareagowała przekonywała Barańska-Małuszek, przedstawicielka wymiaru sprawiedliwości! Czy to pochwała do różnych form wandalizmu, które mają być dozwolone, bo obywatele chcą sobie protestować?!
Szybko zeszła na temat protestujących sędziów. I choć wielokrotnie przedstawiciele Temidy przekonywali, że występują jedynie przeciwko rzekomo łamanej konstytucji (próbował to później udowadniać sam Tuleya), to jednak wśród różnych form manifestacji, w których wszyscy obywatele mają się wspierać – także sędziowie - Barańska-Małuszek wymieniła również… „protesty antyrządowe”! Sędziowie też demonstrują. Bo też to dla nas zupełna nowość, że jesteśmy zmuszeni wyjść na ulice, oprócz tego, że robimy swoją pracę. Najważniejsze jest to, żeby być razem. Jeżeli spotykamy się razem na czarnych protestach, jako urzędnicy, sędziowie, sprzedawczynie i krawcowe, czy na protestach antyrządowych, czy działając w obronie konstytucji, to jesteśmy po tej jednej dobrej stronie. Uważam, że musimy się wspierać
mówiła. Sędzia Igor Tuleya udowadniał, że sędziowie występujący na wiecach korzystają z konstytucyjnego prawa do demonstrowania, które jest gwarantowane wszystkim obywatelom. Uważam, że nie ma w tym nic złego. Staramy się unikać demonstracji o charakterze stricte politycznym stwierdził, choć po chwili dodał: W dzisiejszych czasach trudno rozdzielić, gdzie zaczyna się polityka, a gdzie kończy walka o wartości. Do tej pory sędziowie, jeśli biorą udział w wiecach, to te nasze postulaty to przede wszystkim niezależność sądów i niezawisłość sądów. Nie jest to polityka, ale walka o wartości i zasady konstytucyjne. Jednak szybko przeszedł do straszenie uczestników spotkania i atakowania reformy sądownictwa, wyrażając polityczne hasła! Tzw. reforma sądownictwa doprowadziła m.in. do tego, że w SN powstanie izba dyscyplinarna, przeznaczona nie tylko dla sędziów, ale dla wszystkich zawodów prawniczych. (…) Jeszcze nie zostali wybrani sędziowie do izby dyscyplinarnej. Możemy tylko spekulować kto tam trafi. Są rozmaite plotki, że będą przede wszystkim prokuratorzy, dyspozycyjni wobec rządzących, o określonych poglądach powiedział. Rewolucyjny nastrój widać, że udzielił się i sędzi Barańskiej-Małuszek, bo bez zahamowań atakowała ministra sprawiedliwości! Postępowanie dyscyplinarne sędziów jest dużym zagrożeniem dla każdego z was. Dlatego, że jeżeli sędziowie którzy są odważni, którzy orzekają wbrew woli prokuratury i rządu, mogą mieć postępowanie. Co więcej, jestem pewna, że tak będzie, bo od dawna minister Ziobro i cała jego świta przyboczna i wszystkie sługusy o tym mówią straszyła, porównując w absurdalny sposób sytuację w Polsce do tej z czasów komunizmu, Węgrzech czy Turcji! Nie walczymy o siebie przekonywali razem sędziowie. Ale gdy padają tak kuriozalne i wyraźnie politycznie hasła, trudno w to uwierzyć…
Ps..Izba Dyscyplinarna potrzebna od zaraz także dla dwójki tych "apolitycznych" sędziów wykładających na Owsiakowym WUML-u. Owsiak skundlił festiwal. Stuleja, Wellman, płaczący Skiba, Nadażdin...Owsiak zaczął gwiazdorzyć politycznie. Oj, coś mi się zdaje, że WOŚP już nie pobije rekordu. Oni łamią konstytucję. Oczekuję dyscyplinarki dla sędziów Stępnia, Rzeplińskiego, Gersdorf, Tuleji, itd dlaczego mają pobierać z naszych podatków wysokie emerytury w stanie spoczynku za rozwalanie Polski. Albo PiS zdecyduje się na rozwiązanie radykalne z sędziami, być może wzorem Erdogana na siłowe, albo sam zostanie siłowo zarżnięty, czyli fizycznie unicestwiony co najmniej w przestrzeni publicznej !...Pierwszą rzeczą powinna być ustawa o zawężeniu immunitetów do spraw wyłącznie związanych z orzekaniem.....To samo dotyczy posłów......Immunitet nie może być pozwoleniem na popełnianie przestępstw tak jak jest to obecnie.....Po drugie immunitet mógłby uchylać sędziom także prezydent, ewentualnie Sejm na wniosek prezydenta, premiera, marszałka, a nie tylko sąd koleżeński (zwany dyscyplinarnym).
Ps...Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Wielka liczba bandytów w togach wciąż nie odpowiedziała za swoje akty sędziowskiego bandytyzmu. Ich odpowiedzialność powinna być nadzwyczajna, jak nadzwyczajną jest kasta tych bandytów, kryminalistów i zwyrodnialców. Kara śmierci dla sędziów powinna być normą. Nie podoba im się, to niech idą na kasę do Biedronki. A kiedy będzie o sędziach WSA w Gorzowie Wlkp., którzy jednym błędnym wyrokiem zlikwidowali ustawową formę ochrony przyrody, jaką są strefy chronionego krajobrazu, na więcej niż połowie województwa?
Ireneusz Tadeusz Słowianin Lach.
W sprawie tej były sędzia Sądu Rejonowego w Kościerzynie Janusz K. został uznany przez Sąd Okręgowy w Koszalinie za winnego popełnienia czterech przestępstw o charakterze korupcyjnym. Do pierwszego z nich doszło w okresie od 8 grudnia 1998 roku do końca pierwszej połowy 1999 roku. Jako funkcjonariusz publiczny Janusz K. żądał, a następnie przyjął od określonej osoby korzyść majątkową w postaci pieniędzy w łącznej kwocie 30 tysięcy złotych. Następnie, od 26 sierpnia 2003 roku do 22 grudnia 2008 roku, jako funkcjonariusz publiczny Janusz K. żądał i przyjmował od określonej osoby korzyści majątkowe w postaci pieniędzy w łącznej kwocie 70 tysięcy złotych. W zamian za te pieniądze z naruszeniem obowiązujących przepisów wydawał on orzeczenia korzystne dla tej osoby czytamy w oświadczeniu Prokuratury Krajowej. Januszowi K. było jednak mało. Do kolejnego przestępstwa korupcji doszło w okresie od 31 maja 2006 roku do 22 maja 2007 roku. Sędzia Janusz K., który pełnił funkcję Przewodniczącego II Wydziału Karnego, żądał i przyjmował od określonej osoby korzyści majątkowe w postaci pieniędzy w łącznej kwocie 40 tysięcy złotych.W zamian za te pieniądze z naruszeniem obowiązujących przepisów wydał on wyrok uniewinniający w jednej z prowadzonych przez siebie spraw. Janusz K. został także uznany za winnego przyjęcia korzyści majątkowej o wartości 300 złotych w postaci artykułów spożywczych oraz użyczenia na okres co najmniej 5 dni samochodu marki Mercedes. W zamian za to sporządził on projekt apelacji na korzyść skazanych w sprawie, w której wcześniej uczestniczył w wydaniu wyroku skazującego. Doszło do tego w okresie od 9 listopada 2008 roku do 22 grudnia 2008 roku przypomina Prokuratura Krajowa. Sąd wymierzył sędziemu karę łączną 4 lat pozbawienia wolności W ocenie prokuratury skazany sędzia powinien wrócić do zakładu karnego. Na skutek kasacji wywiedzionej przez obrońcę skazanego sędziego Sąd Najwyższy wyrokiem z 12 czerwca 2018 roku uchylił zaskarżony wyrok w części dotyczącej przestępstwa polegającego na przyjęciu korzyści majątkowej w kwocie 30 tysięcy złotych, do którego doszło w okresie od 8 grudnia 1998 roku do końca pierwszej połowy 1999 roku. W tym zakresie Sąd Najwyższy przekazał sprawę do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym Sądowi Okręgowemu w Koszalinie. Były sędzia Sądu Rejonowego w Kościerzynie Janusz K. prawomocnie został zatem skazany za popełnienie trzech przestępstw o charakterze korupcyjnym. W mocy pozostają zatem jednostkowe kary pozbawienia wolności orzeczone za te przestępstwa: za drugi czyn: 2 lata pozbawienia wolności, za trzeci czyn: 1 rok i 6 miesięcy pozbawienia wolności oraz za czwarty czyn: 10 miesięcy pozbawienia wolności informuje prokuratura Krajowa. Pomimo tego, że do chwili obecnej skazany odbył jedynie karę 7 miesięcy pozbawienia wolności, Sąd wydał nakaz zwolnienia go z zakładu karnego. To skutek uchylenia wyroku w zakresie jednego z zarzucanych mu czynów i w konsekwencji rozwiązania kary łącznej. W ocenie Prokuratora Generalnego obowiązkiem Sądu było natychmiastowe zarządzenie wykonania jednostkowych kar pozbawienia wolności, prawomocnie orzeczonych za trzy korupcyjne przestępstwa. Brak takiego działania Sądu spowodował, że skazany za korupcję sędzia opuścił zakład karny. Dlatego też Prokuratura Okręgowa w Słupsku, działając na polecenie Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry, niezwłocznie złożyła wniosek o zarządzenie wykonania kary pozbawienia wolności czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej.
Ps...Postępowanie SN to skandal. Stawiają przestępców w togach ponad prawem. To nadużywanie pozycji sędziów w celu uzyskania korzyści przez swoją grupę zawodową. Tego deptania demokracji KE nie widzi?!
Takie ustawy to są dla Kowalskiego, a nie dla Postkomunistycznej Arystokracji W Togach Którym Wszystko Wolno .
Będzie mu wychodził na drogę jakis Cham jeden.
https://media.wplm.pl/thumbs/ODI1L3VfMS9jY19jZDY0Yy9wLzIwMTgvMDgvMDQvODI1LzM2MC8yZTEzN2FkOGNkY2I0OWYwOTUzNDhkOTVjYWI4OTQ0OC5qcGVn.jpeg
Były już rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa postanowił podzielić się swoimi jakże ważnymi przemyśleniami na temat reformy wymiaru sprawiedliwości . Wysłuchał go portal wiadomo.co, którego dziennikarka już od pierwszego pytania sugeruje, że sądy i wszelkie instytucje im towarzyszące nie są niezależne a PiS-owskie. Żurek, zapytany o to, czy liczba 185 kandydatów do „pisowskiej KRS” jest duża, odpowiedział, że jego nie dziwi, bo bardzo mocno zostały obniżone przesłanki. Wszystko to - jego zdaniem - po to, żeby „wcisnąć swoich”, nawet, jak się do tego nie nadają. Skomentował również liczbę kandydatów do Izby Dyscyplinarnej. W jego ocenie kieruje nimi „klasyczne 40 srebrników” czyli specjalny dodatek w wysokości 40 proc. pensji. W środowisku nazywamy go potocznie „judaszowymi srebrnikami”. Ale za te pieniądze będą sobie musieli ubrudzić ręce. (…) Sędziowie tej izby będą mieli „ręce po łokcie umoczone we krwi”, bo będą działali na podstawie politycznych dyspozycji. Tam będzie można być prawnym tępakiem, za to świetnie opłacanym kpił Żurek. Oczywiście nie trudził się tym, żeby wyjaśnić, że wyższe uposażenie jest spowodowane tym, że w odróżnieniu od sędziów innych izb w SN, sędziowie Izby Dyscyplinarnej nie będą mogli podejmować dodatkowej aktywności, jaką są chociażby wykłady na uniwersytetach. Żurek przekonywał też, że on z sądu nie odejdzie, nawet jak będzie szykanowany. Dodał, że ci, którzy „współpracują z systemem” robią to dla karier i leczenia kompleksów. Nie zabrakło również tematu sądu w Krakowie. W jego ocenie obecna prezes została wybrana na stanowisko niezgodnie z konstytucją. Dodał, że on sam nie inspiruje do tego, co dzieje się w Krakowie, bo tam są mądrzy sędziowie, którzy nie pozwolą się rozbić. Kiedy rozmowa skierowała się na Krajową Radę Sądownictwa, ze strony Żurka padły znane nam już zarzuty, a wśród nich to, że jest to „skrajnie upolityczniony organ pilnujący interesów partii”, a wycofanie się z utajnienia listy kandydatów do SN jest „potwierdzeniem ich słabości”. Mam nadzieję, że członkowie rady odpowiedzą kiedyś za przekroczenie uprawnień. KRS nie ma w ogóle uprawnień do wykładni prawa, może to robić tylko niezawisły sąd. To pokazuje całkowite upolitycznienie i podporządkowanie KRS-u partii rządzącej. I tyle dramatyzował Żurek. Dodał, że dla niego Gersdorf jest przykładem wzorowej odwagi i powinna przykuć się do biurka, bowiem „teraz trwa walka o państwo”. Myślę, że PiS szykuje w tej sprawie rozwiązanie siłowe, ale zrobią to w białych rękawiczkach. Nie będę mówił o szczegółach, bo nie chcę im podpowiadać powiedział Waldemar Żurek.
Ps...Sędzia Żurek jak w amoku, czego się boi? Widać, że Żurek zdaje sobie sprawę z konsekwencji, które niebawem poniesie przed Izbą Dyscyplinarną. Dlatego próbuje dyskredytować całą instytucję. Z niecierpliwością czekam na osądzenie tego pętaka.
- a tak naprawdę to całej kaście prawniczej, podobnie jak zresztą jak lekarskiej i urzędniczej dobrze by to zrobiło
Witold Gadowski: Po pierwsze widać, że interes własny jest dla tych środowisk ważniejszy niż interes państwa polskiego. To wszystko wygląda z ich deklaracji, działań, donoszenia do instytucji zewnętrznych. Po drugie te grupy zrozumiały, że tracą wpływy. Nie tylko dlatego, że kończą się umowy Okrągłego Stołu, które gwarantowały im nieproporcjonalne znaczenie, ale też mają bardzo nikłe poparcie społeczne. Tego się nie spodziewali. Myśleli, że przez lata działalności tak zmienią mentalność Polaków, że będą mieli wielkie poparcie. Nie mają go, więc stracili nadzieję, że zdołają wywołać antypaństwowe rozruchy.
Co im pozostało?
Tylko jedno, prowokowanie obcej interwencji. Na to grają bardzo mocno chcąc, żeby były jakieś ofiary wydarzeń ulicznych, aby to podgrzało nastroje. Cały czas pracują nad tym, żeby nastąpiła zewnętrzna interwencja. A ponieważ czasy się zmieniły, to już nie jest błaganie o interwencję wojskową, co jeszcze niedawno pewnie miałoby miejsce w wykonaniu tych środowisk, tylko próba spowodowania interwencji instytucji unijnych. To jest równoznaczne z dawniejszym zabieganiem o interwencję ze strony Rosji, Prus czy Austrii. Metody się zmieniają, a nie postawy, te są takie same. Co więcej, następuje klasyczna propagandowa wojna, w której ci, którzy pragną interwencji zewnętrznej zarzucają legalnie działającemu rządowi i prezydentowi, że wykonują działania w interesie Moskwy. Zdają sobie bowiem sprawę z tego, że anty rosyjskość jest w Polsce bardzo wrośnięta w mentalność i oskarżenie kogoś o sprzyjanie Rosji jest równoznaczne ze stygmatyzowaniem. Robiąc wszystko, żeby zniszczyć państwo polskie, jednocześnie starają się obrzucić winą za działania antypaństwowe swoich przeciwników.
Ale czy nie są to jednak działania mało skuteczne, skoro zabiegi o taką interwencje części sędziów SN w TSUE nie mają podstawy prawnej? Chodzi więc tylko o wywołanie pewnego fermentu?
Chodzi także o osłabianie państwa dlatego, że niestety biorą w tym udział obie strony. Z jednej strony następuje haniebny rokosz sędziów, wystąpienie ich przeciwko etyce własnego zawodu i złamanie trójpodziału władzy poprzez wmieszanie się przedstawicieli władzy sądowniczej w działania wykonawcze. Z drugiej strony następuje niestety demoralizujący brak reakcji instytucji państwowych. Bo to, że jeden czy drugi minister skrytykuje postawę tych sędziów, czy wykaże się ich bezprawność, to jest za mało. Tu powinny zacząć działać instytucje państwowe. Sędziów obowiązuje pewien regulamin i powinny wobec nich zostać wyciągnięte przynajmniej konsekwencje dyscyplinarne, jeżeli nie karne, bo to już zaczyna zatrącać o jakąś próbę antypaństwowego rokoszu. Im dłużej ta sytuacja będzie trwała, im dłużej sędziowie pozostaną bezkarni w swoim bezprawnym działaniu, tym bardziej będzie się obniżało zaufanie do instytucji państwa w oczach zwykłych obywateli. To bardzo niebezpieczne. Dlatego od dłuższego czasu z niepokojem patrzę na bezkarność nikłej garstki ludzi chcących doprowadzić w Polsce do przewrotu. I ta bezkarność jest demoralizująca.
Jeżeli taka sytuacja będzie dalej trwała, to taki przewrót mógłby być realny?
Rachuba jest prosta, trzeba dostarczyć argumentów do siłowej interwencji zewnętrznej. Ponieważ żyjemy już w epoce, w której interwencje zbrojne należą do rzadkości, to będzie to interwencja ze strony instytucji ponadpaństwowych, które mogą wywrzeć swój nacisk na polskie władze czy na sytuację w kraju. I na to jest to obliczone. Tutaj następuje już tylko fabrykowanie pretekstów dla interwencji zewnętrznej w Polsce. Te grona są zresztą przyzwyczajone do dominacji obcych interesów w Polsce, czy to rosyjskich, czy niemieckich. A siłowa interwencja zewnętrzna jest obliczona na to, by złamać polski parlament, rząd i prezydenta. Mówiąc krótko, występowanie przeciwko legalnym polskim władzom jest występowaniem przeciwko Polsce.
I hasła o IV rozbiorze mają też zachęcać do tej obcej interwencji?
Tak. Ta postawa jest bezwstydna, ponieważ zdradzając Polskę ci ludzie krzyczą o polskich interesach. A z tymi nigdy nie byli związani, bo większość z nich biograficznie czy rodzinnie nie jest przywiązana do walki o polską niepodległość.
Sąd Najwyższy postanowił w czwartek zwrócić się do Trybunału Sprawiedliwości UE z pięcioma pytaniami prejudycjalnymi dot. zasady niezależności sądów i niezawisłości sądów jako zasad prawa unijnego oraz unijnego zakazu dyskryminacji ze względu na wiek. SN postanowił też zawiesić stosowanie przepisów trzech artykułów ustawy o SN dotyczących przechodzenia w stan spoczynku sędziów SN, którzy ukończyli 65. rok życia.
Była sędzia TK i wieloletnia dyrektor Krajowej Szkoły Administracji Publicznej Maria Gintowt-Jankowicz odnosząc się w rozmowie z PAP do postanowienia SN o zawieszeniu przepisów trzech artykułów ustawy o SN wskazała, że „nie ma w naszym porządku prawnym takiego organu konstytucyjnego, który mógłby skutecznie zawieszać moc obowiązująca ustawy bądź niektórych przepisów ustawy”.
Z prawnego punktu widzenia nie ulega wątpliwości, że postanowienie Sądu Najwyższego o zawieszeniu stosowania określonych przepisów ustawy nie może rodzić żadnych skutków prawnych. Jako podstawę prawną postanowienia wskazano przepisy kodeksu postępowania cywilnego (k.p.c.) o postępowaniu zabezpieczającym (art. 730 – 757 k.p.c.). Przepisy te, łącznie z cytowanym art. 755, żadnemu sądowi nie dają takiego uprawnienia i dawać nie mogą. Jest to próba wykorzystania użytecznych przepisów o możliwości zabezpieczenia roszczeń strony w sprawie cywilnej w sposób oczywiście sprzeczny z warunkami jej stosowania, z przeznaczeniem i celem tej instytucji zaznaczyła.
Sąd Najwyższy zadał pytania do TSUE na tle rozpoznawanej sprawy, która „dotyczyła obowiązku opłacania składek ubezpieczeń społecznych w sytuacji kiedy Polak ma firmę w Czechach albo na Słowacji”. Skład trzech sędziów - jak przekazał rzecznik SN Michał Laskowski - „nabrał wątpliwości co, do tego jak powinno to zostać rozstrzygnięte i zgodnie z procedurą przekazał te kwestie do rozstrzygnięcia składowi siedmiu sędziów SN”. W powiększonym składzie orzekającym znalazł się jeden sędzia, który przekroczył już 65 rok życia i co do którego trwa procedura związana z przeniesieniem go w stan spoczynku lub ewentualnym umożliwianiem mu dalszego orzekania.
Gintowt-Jankowicz odnosząc się do treści pytań prejudycjalnych skierowanych przez SN do TSUE podkreśliła, że „również te pytania muszą być przedmiotowo związane ze sprawą, którą rozpoznaje sąd pytający”.
Zwróciła też uwagę, że sprawa na tle której zostały sformułowane pytania prejudycjalne, „nie ma związku z treścią pytań”.
Jej zdaniem „w tym przypadku Sąd Najwyższy zajmuje się tylko własną sprawą”.
Sąd we własnej sprawie podejmuje postanowienie. Zaprzecza to ugruntowanej i słusznej zasadzie, że „nikt nie powinien być sędzią we własnej sprawie”. A zauważmy, że Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN wydaje postanowienie w sprawie własnych sędziów podkreśliła.
Była sędzia TK zwróciła też uwagę, że „czas mandatu sędziów Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu (ETPC) trwa dziewięć lat, jest nieodnawialny, ale jeżeli zdarzy się, że sędzia wcześniej osiągnie wiek emerytalny, to rzecz jasna kończy się jego funkcja sędziego”.
Podobne uregulowania wprowadza Konstytucja RP, która określa mandat pierwszego prezesa SN na sześć lat, ale jeżeli w tym czasie osiągnie on wiek emerytalny, to jego kadencja się kończy tak samo, jak kończy się sędziemu ETPC dodała.
Wcześniej do postanowienia SN odniósł się wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha. Według niego postanowienie SN o zawieszeniu trzech artykułów ustawy o SN zostało wydane bez podstawy prawnej i „nie odpowiada polskiemu prawu”. W ocenie Muchy, postanowienie SN jest „działaniem podejmowanym w celu obejścia prawa, ale bez podania i wskazania podstawy prawnej, która w polskim systemie prawnym nie występuje”.
Mucha podkreślił, że „nikt w Polsce nie kwestionuje możliwości zwracania się przez sądy na podstawie traktatu o funkcjonowaniu UE z pytaniem prejudycjalnym do TSUE”.
Natomiast jest absurdem, jest niedorzecznością tego rodzaju postanowienie, jak ten punkt trzeci w zakresie zawieszenia stosowania ustawy. Polskie prawo nie zna takiej instytucji i nijak ma się do tego TSUE powiedział prezydencki minister.
Prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska powiedziała PAP w piątek, że skład Sądu Najwyższego naruszył konstytucję, jak również przepisy Kodeksu postępowania cywilnego. Jej zdaniem polski system prawny nie przyznaje kompetencji do „zawieszenia stosowania przepisów”.
https://www.pch24.pl/safjan-w-hitlerowskim-mundurze---gazeta-polska-o-ojcu-bylego-prezesa-trybunalu-konstytucyjnego,45849,i.html
https://www.pch24.pl/images/min_mid_big/big/45849.jpg?r=1533405989
„Gazeta Polska” opublikowała wstrząsający artykuł oparty o – jak przekonuje redaktor Maciej Marosz – dokumenty odnalezione w Centralnym Archiwum Wojskowym dotyczące postaci Zbigniewa Safjana, ojca byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Sędzia jest na linii kolizyjnej z władzą w sprawie sporu o TK. „Jak wynika z dokumentów, w latach 1943-1944 Zbigniew Safjan służył w mundurze hitlerowskiej policji Grenzschutz, zwanej też Zoll. Zgłosił się do niej na ochotnika” – informuje „GP”. Zachować się miało nawet zdjęcie Zbigniewa Safjana w uniformie nazistowskiej formacji. Miał on brać udział w starciach z antyniemiecką partyzantką AK. „Według informacji, jaką otrzymała w 1950 r. peerelowska prokuratura wojskowa, Safjan pewnego razu w potyczce z partyzantami specjalnie się wyróżnił, od wojskowych władz niemieckich otrzymał pochwałę i był stawiany jako wzór dobrego żołnierza” – czytamy w prorządowym tygodniku. Zbigniew Safjan miał wycofać się z Polski na zachód wraz z wojskami III Rzeszy, by potem – w nieznanych okolicznościach – przekroczyć linię frontu, wstąpić w szeregi Armii Czerwonej, a z niej trafić do II Armii podporządkowanego sowietom Wojska Polskiego. „Po wojnie zaczął robić szybką karierę i wkrótce został szefem wydziału propagandy Głównego Zarządu Politycznego” – relacjonuje przeszłość Zbigniewa Safjana „GP”. „W 1945 r. Safjan złożył po rosyjsku donos do Informacji Wojskowej na swojego kolegę z wojska”. Chodzi o 21-letniego żołnierza Armii Krajowej, Jana Nesslera, który miał wątpliwości, czy służba komunistycznej „Polsce Ludowej” jest rzeczą moralną. AKowiec rozważał powrót „do lasu”. Po donosie Nessler został skazany na śmierć przez polskojęzyczne władze nadwiślańskiej kolonii ZSRR. Kariera Safjana rozwijała się, ale swoje zaangażowanie w działalność niemieckiego okupanta ukrył przed komunistycznymi kolegami. „Jednak gdy cała prawda wyszła na jaw podczas przesłuchania przed zwerbowaniem go przez Informację Wojskową, Safjan przyznał się, że kłamał w życiorysie ukrywając fakt służby w hitlerowskiej formacji” – relacjonuje wydarzenia z lat 50. XX wieku „Gazeta Polska”. W śledztwie wskazał inne osoby robiące zawrotną karierę w bezpiece, które miały kontakty z nazistami. Po ujawnieniu faktu współpracy z Niemcami Zbigniew Safjan został wydalony z wojska, zdegradowany do stopnia szeregowego i usunięty z PZPR. Nadal jednak działał jako propagandzista, tym razem cywilny. Kontynuował również pracę dziennikarską. To on wykreował postać Hansa Klossa, którego Polska poznała za sprawą ekranizacji jego powieści pt. „Stawka większa niż życie”. Już w 1951 roku Safjan miał zostać zwerbowany przez komunistyczną Informację Wojskową jako Tajny Współpracownik. Od 1967 ponownie działał w PZPR. „W stanie wojennym trafił do Tymczasowej Rady Krajowej Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego. Był też we władzach krajowych Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej” – informuje „Gazeta Polska”. A cóż ja mam wspólnego z moim ojcem? Opuścił naszą rodzinę, gdy miałem trzy lata. Sprzeciwiałem się jego poglądom. Łączenie mojego życiorysu z jego biografią jest prymitywizowaniem dyskusji o państwie – powiedział o swoim przodku były prezes TK, Marek Safjan. „Gazeta Polska” ma jednak wątpliwości co do faktycznego braku związków. Tygodnik odnotowuje, że sędzia w roku 2006 (już jako szef TK) publikował w „Słowie Żydowskim”, którego redaktorem naczelnym był wtedy Zbigniew Safjan. Tam też podpisał się pod antypolskimi tezami Jana Tomasza Grossa.
Źródło: „Gazeta Polska”
Ps...Teraz widać, kto w czy m jest "umoczony"! W latach 2004 - 2007 redaktor naczelny miesięcznika "Słowo Żydowskie" - Zbigniew Safian , ojciec prof.Marka Safiana. Wynika z tego że Zbigniew był żydem. W mundurze, hitlerowskim? Przy szabasowych świecach? Nie może być! Czyli jednak to prawda, że Trybunał Konstytucyjny to lewacki kaganiec broniący wątpliwy zdobyczy chazarokomunizmu? Nie wiem, po co cały teatr z TK. Przecież sejm mógłby rozwiązać TK i po problemie, jak sugerowała pani poseł prof. Pawłowicz.
https://pbs.twimg.com/media/Djx4KJbW0AENowy.jpg
Stajesz się tu na tym portalu kolejnym podstawionym śpiochem szpiegów z usraela.
https://pbs.twimg.com/card_img/1025733754613125121/9mM6zV-5?format=jpg&name=600x314
Maria Nurowska pisze, że ci co wiwatują na cześć Jakiego to nie mogą być prawdziwi warszawiacy tylko nabytek z prowincji.
–TK
–Końmi
–Wiewiórką
–Kornikiem
–Blokadą Sejmu
–Misiewiczem
–Seicento
–Pastowanym dziennikarzem
–Martwym Diduszko
–Studentami
–Uczniami
–Pielęgniarkami
–Rezydentami
–Timmermansem
–Faszystami
–Niepełnosprawnymi
–Rolnikami
–Teraz Sądem Najwyższym
Targowica!
Zgodzę się z panem, że PO-PSL było "łajdactwem i skurwysyństwem" ale dzisiejsze rządy PiS, pobiły w tym zakresie rząd PO-PSL na głowę. To co za PO-PSL było "łajdactwem i skurwysyństwem" za PiS jest prawem zwycięzcy. Że wspomnę zakupy Macierewicza na miliony zł. bez przetargu, bez analizy innych ofert. po prostu mamy nową jakość. Jeszcze takich "łajdaków i skurwysynów" Polska w swej historii nie widzała.
Ta trzecia, lokata i z wytrzeszczem, to szefowa Amnesty International
https://pbs.twimg.com/media/DjxUlrCXsAAV2hW.jpg
"Czy targowica nie była właśnie narodowa, katolicka, czyż nie pałała szacunkiem do polskiej przeszłości?"
Poszukaj sobie kiedy trzymany pod strażą na warszawskim Żoliborzu zwykły poseł te słowa wypowiedział. Targowica to nuncjusz papieski, prymas Polski, biskupi, politycy i inni zdrajcy Polski. Nowa targowica, to ePiSkopat, Tadeusz R (miłośnik naszych podatków i babcinych emerytur), PiS. I trzymaj się jedynej prawidłowej definicji wiedząc, że tak jak ówcześni Polacy osądzili targowiczan, tak i dziś polscy patrioci i Trybunał Stanu, miejmy nadzieję, że składający się z sędziów niezależnych oceni dzisiejszą targowicę. W jej imieniu odpowie Andrzej Duda. Bo zwykły poseł za swe czyny już siedzi. Osadziły go jego paranoje, bo czy jak normalny człowiek uda się do parku w przepięknej dzielnicy Warszawy, Żoliborzu?
Dobranoc
Bez względu na to co mówi prawo, mamy dziś wakacyjne początki kampanii wyborczej do samorządów. PiS ma duży problem, bo polityka rolna z pewnością nie zadawala elit środowisk wiejskich, czyli plantatorów, producentów żywności za bezcen sprzedających swoje plony, gdy my Polacy kupujemy je płacąc jak za złoto. Wydaje się, że wyborczej walki o środowiska wiejskie, główny elektorat PiS, nie da się wygrać w oparciu tylko o najemną siłę roboczą wsi, oraz tych, co im się za takie stawki jakie producenci zapłacić mogą, przy aktualnej polityce skupu produktów, pracować się nie opłaci, bo mają 500+.
Ale, żeby nie było iż z dyskusji się wycofuję, gdyż pokonały moje zdanie argumenty, a nie to, że w obecności dwóch trolli zarzucających forum wklejkami napiszę jedno. Cała dyskusja o to, kto ma rację to tylko zaciemnienie obrazu tego, o co w całości chodzi. Nie trzeba wyszukiwać kruczków prawnych, od tego są prawnicy i oni w tym szkoleni. Tu chodzi o ocenę intencji obu stron, w jakim celu chcą te kruczki wykorzystywać. Wtedy obraz się rozjaśni. Na ten temat należy spojrzeć znacznie szerzej, niż z poprzez wybrane przepisy prawa udowadniające rację jednej strony oraz typowe trollowskie mówienie, że jedna ze stron to pacjenci oddziału w Tworkach. Moja prośba, by Pan wzniósł się nad poziom trolli. Bo na dzisiejszym Pana poziomie mamy walkę pacjentów oddziału PiS z pacjentami oddziału palestra.
Troll dowolnej partii to postać plugawa i plugawy jest jej język, po tym trolla roozpoznamy. Myślę, że przykładów dawać nie muszę, każdy inteligentny człowiek w tej dyskusji plugawe słowa znajdzie.
https://pbs.twimg.com/media/DjxR7UsXcAEwvba.jpg
https://pbs.twimg.com/media/DjxR7-XX0AA8mU-.jpg
W panelu czołowym widoczna antenka nadawczo-odbiorcza.
https://pbs.twimg.com/media/Djwbud3X0AAOZC-.jpg
Platforma Obywatelska, Koalicja Obywatelska, Milicja Obywatelska. To ma historyczną ciągłość.
Tylko my już dziękujemy.
To nie działa.
https://pbs.twimg.com/media/DjyzaCAXgAEcI0o.jpg
W przerwach czasami ktos zagra.
Po to jest ta cała impreza, reszta to muzyczne igrzyska dla mas. Owsiak to kuźnia wyborców IIIRP, pod przykrywką wspierania chorych.
Festiwal Owsiaka to była kiedyś olbrzymia siła destrukcji
Dzisiaj to oniryczny narkotykowo - alkoholowy "danse macabre"
Energi w nim tyle co w latarce ORMO-wca, autorytety z mięsnego dyskontu
Nędza i niemiecka OSP
Zapewne kilku słuchaczy by znalazł
https://www.breitbart.com/big-government/2016/12/16/americans-bought-17850-tons-of-ammo-in-last-12-months/
Dlaczego Demokraci przegrają drugą wojnę domową tak jak przegrali pierwszą? Szczegóły w artykule pułkownika Schlichtera:
https://townhall.com/columnists/kurtschlichter/2018/03/12/why-democrats-would-lose-the-second-civil-war-too-n2459833
Tuleya i tych dwoje bardzo pasują do błota, to ich naturalne środowisko, tak się jakoś z błotem kojarzą. Przystojniak Stuleya i przecudnej urody Wellman szukają poparcia wśród degeneratów, dewiantów i wykolejeńców owsika. Takie jest lewactwo: odrażający, brudni, źli. Dosłownie i moralnie. Tylko błoto i bagno może uratować tę konstytucję defekowaną przez ekipę Stolzmana i sędziowską niezawisłość jełopów Stępniów i ciulejów Tuleyów. Szorują odwłokami po dnie szamba. Pytanie - dlaczego są aż tak zdeterminowani, że tak się poniżają? Skąd ten paniczny obłęd? Czego się aż tak boją? Dlaczego ci "POlitycy w togach" i nadal są sędziami albo nadal pobierają sowite emerytury, skoro mają być apolityczni? Przecież Stępień jawnie pluje pani Przybłęskiej w twarz ! Panie Ziobro, przecież ci dwaj łamią z premedytacją konstytucję i ustawy, natychmiast magistrowi Stępniowi odebrać emeryturę sędziowską.
Pieprzy androny na owsiakowym spędzie do skacowanej młodzieży o tym, że "prezes nie dopuści do wyborów"
Biedny starzejący się głupiec
https://media.wplm.pl/thumbs/ODI1L3VfMS9jY18wYTMyYS9wLzIwMTgvMDgvMDQvODI1LzM2MC9hYTQyODE0YjlkNjg0OGRiODEwNmY4ZjFjNzkyMWIwZC5qcGVn.jpeg
Festiwal Jerzego Owsiaka to doskonała okazja dla wszelkiej maści celebrytów, by popisać się swoimi przemyśleniami nt. sytuacji w Polsce. Po Dorocie Wellman, która podburzała młodzież do protestów, głos zabrał gen. Mirosław Różański i opowiedział o tym, że do polski może dotrzeć wojna, jeżeli Polska będzie „dzielona przez polityków. Rosja nie zaatakuje kraju silnego, który ma przyjaciół, bo będzie wiedziała, że jej się to nie opłaci. Musimy więc budować silną Polskę i dobre relacje z sąsiadami, bo tylko dobre alianse są gwarancją naszego bezpieczeństwa powiedział Różański na festiwalu Pol’and’Rock. Różański przekonuje, że politycy tworzą „niebezpieczne sytuacje i generują napięcie”. To wojna gospodarcza, informacyjna i ona nas otacza. Jeśli nic się nie zmieni, to wojna może dotrzeć do Polski. Politycy budują nasze bezpieczeństwo. Jeśli nasz kraj dalej będzie dzielony przez polityków, którzy do tego źle traktują naszych sąsiadów i jeśli nasz potencjał gospodarczy będzie obniżany, to wojna tutaj też może nastąpić, tak jak na Ukrainie. To jest rzecz, na którą mamy wpływ. Każda wojna jest bowiem kontynuacją polityki państwa. To politycy tworzą niebezpieczne sytuacje i oni swoją polityką generują napięcie. Zła polityka przeradza się w konflikt zbrojny. A to my mamy wpływ na to, kto nami rządzi. Politycy grają na emocjach i budują na tym swoją popularność, ale od was zależy wyczuwanie prawdziwych intencji ich działania stwierdził. Generał porównał też sytuację w Polsce do tej w… Syrii. Nie lubimy Niemców, mamy problemy z Ukrainą. Dokładnie tak jak Syria ze swoimi sąsiadami. Społeczeństwo syryjskie jest podzielone, a u nas jest podział na lepszy i gorszy sort. Nasze elity są nieodpowiedzialne. Rosja może zaatakować słaby i zdestabilizowany kraj, do tego obrażony na UE i nie potrafiący dogadać się z NATO. Rosja nie zaatakuje kraju silnego, który ma przyjaciół, bo będzie wiedziała, że jej się to nie opłaci. Musimy więc budować silną Polskę i dobre relacje z sąsiadami, bo tylko dobre alianse są gwarancją naszego bezpieczeństwa mówił gen. Mirosław Różański.
Ps...Rączki do góry pokomusze naiwniaki, wierzące w bajkę milicyjnego spada o miłości. Idzie na ostro jeżeli ubecja wypchnęła do nawijki generała i sędziego z sędziną. Lewe biznesy coraz bardziej pieką. Ale sobie widownię i słuchaczy znalazł, z błota wylazł i do błota ponownie wlazł. I takie antypolskie świnie zostają oficerami. Hańba dla Polski. Uważam, że odsunięcie tego łobuza było strzałem w dziesiątkę! Nigdy nie uważałem wojskowych za tytanów intelektu. Ale ten generał odsunięty od stanowiska (jak widać słusznie) to już głębia bezdenna. Powinien też wytarzać się w błocie, jak wszyscy to i on. Ten "generał" jeszcze za komuny skończył wrocławski ZMECH, czyli najbardziej czerwoną i zależną od służb specjalnych ZSRR uczelnię wojskową w PRL, więc jest chyba jasne dla kogo dziś pracuje. Pan Macierewicz wie wszystko na temat tych szkolonych w Moskwie. Teraz wiecie dlaczego tak wściekle go atakują. Wcześniej za lustrację, w wyniku której woleli obalić rząd Olszewskiego. Potem weryfikacja WSI, w wyniku której negatywy WSI założyli Stowarzyszenie SOWA i tam zbierają kasę na swoje podejrzane działania. Kto wie czy nie opłacają seryjnego samobójcy? Miejmy nadzieję, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego z nowym szefem Maciejem Materką działa sprawnie.
Była cała najważniejsza kasta SN
Gdy zaczęto czytać list od PAD o naprawie sądownictwa ,prawie wszyscy wyszli.
Chcą być bezkarni i poza kontrolą.
To będzie ciężki bój z tą swołoczą i zaprzaństwem.
Wlasnie od teraz jest trzech
Nie wiem, co jest wam potrzebne, aby was ruszyć, żebyście bronili wolności? Czy to, że ktoś może zabrać wam paszport i internet? Młodość i wolność idą w parze. To wy powinniście walczyć, a my was jedynie z tyłu podpierać. Z samego siedzenia nad Wisłą i picia piwka nic nie wyniknie apelowała na Dorota Wellman do młodych ludzi.
Ps...Akademia Sztuk Przepięknych? Ta sztuka mięsa na zdjęciu jest rzeczywiście przepiękna. Dla Wellman wolność, to pełne koryto. Nie żłób, ale koryto przy jej wyglądzie. I pomyśleć, że wykreowano to coś na gwiazdę, zarabiającą na swoim obleśnym wyglądzie i tępym łbie gigantyczne sumy! Z tym wyglądem i nazwiskiem to wysłałbym ją do Kolonii na sylwestra! Niech tam broni wolności... albo ją ubogacą!!!
ale żeby w dzisiejszych czasach nabrać się na numer ''na Milicjanta'', to trzeba już wyjątkowego debila.
https://pbs.twimg.com/media/DjyzaCAXgAEcI0o.jpg
UTYLIZACJA !!!!!!
I nie tylko wywalił
A.Samych siebie
B.Nos na kwintę
C.Majtki Gersdorf
D.Obraz krula Europy na płótnie malowany
wieczorem będzie jeszcze gorzej.
https://pbs.twimg.com/media/Djy3ZazXcAAD_5g.jpg
https://pbs.twimg.com/media/Dj0sPwtXsAAW-mf.jpg
Zbigniew Ziobro będzie karał pracodawców pomagających alimenciarzom w uchylaniu się od obowiązku. Obciąży finansowo firmy. Natomiast ministerstwo Elżbiety Rafalskiej pracuje nad szerszą ofertą przymusowych robót publicznych dla dłużników. Do tych zmian prawnicy rodzinni formułują wiele zastrzeżeń. Obawiają się między innymi, że prywatne przedsiębiorstwa w obawie przed kłopotami w ogóle przestaną zatrudniać mężczyzn obciążonych alimentami, co nie polepszy sytuacji ich dzieci czekających na pieniądze. Jest to jednak zdecydowanie krok w dobrą stronę.
Oto co pozostało Rzeplińskiemu(chazarowi Kaufmanowi): Obrażać i straszyć w zaprzyjaźnionej telewizji. Kasta wyje z bezsilności. Jak bowiem odebrać można słowa byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego, który straszy Polaków Europą? Wczoraj wieczorem "profesor", który swojego czasu był typowany nawet na kandydata opozycji na prezydenta, gościł w TVN24. W programie nie mogło zabraknąć wątków związanych z reformą wymiaru sprawiedliwości. Widać, że jest to temat, który głęboko leży na sercu jednemu z liderów antyrządowych manifestacji. Poczucie bezsilności były prezes TK nadrabia... pluciem. Nie może być tak, że znachorzy biorą się za reformowanie czegoś, na czym się nie znają. W państwach, w których przestrzegane są rządy prawa, gdzie jest demokracja konstytucyjna, to jest po prostu niemożliwe stwierdził Rzepliński w TVN24. A później przeszedł do straszenia. Europa nie może tolerować tak ważnego państwa i tak dużego narodu prowadzonego przez ludzi, którzy są wobec Europy wrodzy, którzy podejmują wrogie wobec Europy działania. I żądają pieniędzy, uważając - jak oni mówią - że im się po prostu należą. I nic nie wnoszą do Europy poza ciągłymi, falującymi atakami przeciwko wartościom europejskim dodał.
Ps...Chazarski miocie po duraczówce nawet nie sędzio Kaufmanie vel Rzepliński: Europa zacznie się odrywać od nas, Europa nie może tolerować tak dużego państwa i tak dużego narodu, prowadzonego przez ludzi, którzy są wobec Europy są wrodzy, żądają pieniędzy i nic nie wnosząc do Europy, poza atakami przeciwko wartościom europejskim.
https://media.wplm.pl/thumbs/ODI1L3VfMS9jY183MTliMy9wLzIwMTgvMDgvMDUvODI1LzM2MC83NWMzODNiN2ZjZDY0MmFiODZjMWQ3ZjEwYTE1OTNhNS5wbmc=.png
Te brednie, które usłyszeliśmy na temat czarnej odzieży powinny odnosić się do pana, który łazi od lat na czerwono, więc jak rozumiem jest pan komuchem? Bo pan machał sierpem i młotem na ciężarówce. Machał pan sierpem i młotem, czy nie? zwrócił się w mocnych słowach poseł PiS Dominik Tarczyński do Piotr Ikonowicza w trakcie programu „Woronicza 17” (TVP Info). Piotr Ikonowicz, przewodniczący Ruchu Sprawiedliwości Społecznej, choć zaznaczył, że nie był podczas Marszu Powstania Warszawskiego, ale „widział” wśród „tzw. patriotów” symbole „łudząco przypominające swastykę”! Zarzucił m.in., że chodzą ubrani na czarno, jak „pracownicy pogrzebowi”, a co jego zdaniem jest nawiązaniem do faszyzmu!
Jest taka fascynacja złem, nazizmem. (…) Zbyt pochopnie oskarżamy o faszyzm i bycie pogrobowcem Stalina powiedział.
Poseł PiS Dominik odpowiedział mu w ostrych słowach!
Te brednie, które usłyszeliśmy na temat czarnej odzieży powinny odnosić się do pana, który łazi od lat na czerwono, więc jak rozumiem jest pan komuchem? Bo pan machał sierpem i młotem na ciężarówce. Machał pan sierpem i młotem, czy nie? pytał, a Ikonowicz zapierał się, że nie machał.
To pan kłamie, łże. Są zdjęcia odparł Tarczyński, prezentując tę fotografię.
Jeżeli pan chce mówić o tym, że czarna odzież jest oznaką faszyzmu, to czerwona koszula jest oznaką komunizmu, również systemu totalitarnego dodał.
Wszystko co polskie, co związane z polską tradycją i historią, jest znienawidzone przez PO. Mają na ustach patriotyzm, ale czyny się liczą podkreślił.
Z kolei zdaniem Wojciecha Skurkiewicza, wiceszefa MON, warszawski ratusz chciał doprowadzić do jawnej prowokacji.
Przypominają się słowa zasłyszane w restauracji „Sowa i Przyjaciele”, gdy prominentni politycy PO mówili o prowokacji i podpaleniu budki pod ambasadą rosyjską powiedział.
Ta decyzja ratusza była nakierowana na to, aby wywołać burdy. (…) Nie udało się dodał wiceminister.
Jeśli ktoś ma dziś koszulkę z przekreślonym sierpem i młotem, to jest to podstawa do rozwiązania zgromadzenia?! pytał stanowczo Skurkiewicz.
Z kolei poseł Kukiz‘15 Grzegorz Długi zwrócił uwagę na absurdalne tłumaczenia Ewy Gawor, dyrektor stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego.
Pani Gawor pewnie chodziła na demonstracje, gdzie krzyczała „Konstytucja” to ja mam do niej tylko prośbę, żeby tę Konstytucję przeczytała stwierdził.
Ps...Ikonowicz to ubecki głupek wrzeszczy drze ryja i chodzi komuch na czerwono. Ikonowicz dostał wreszcie w swój brudny, bolszewicki pysk. Ikonowicz trafiony, odstrzelony. Niech spierdala!!! Po drugie, kto to jest Gawor? Czy jakaś podrzędna urzędniczyna będzie teraz decydować o prawach zagwarantowanych konstytucyjnie?
Za mordę kilku mącicieli i na bruk, póki nie jest za późno.
To już nie są tylko uliczne awantury.
Nie liczta się z innymi, hałasujta
Urządzajta parady techno
Pijta, palta, ćpajta
Plujta, wymiotujta, startujta w wyborach
Obiecujta złote góry i gruszki na wierzbie
Oszukujta, korumpujta, bierzta łapówki
Dorobek Przystanku Wóódwsztok
https://pbs.twimg.com/media/Dj0HuVRWwAAunG5.jpg
https://pbs.twimg.com/media/Dj1dbleWsAY7ZX-.jpg
Do nich jeżdżą Wellman, Gersdorf i inne gnidy i rozmawiają o konstytucji....
https://pbs.twimg.com/media/Dj1r4QDX4AAxkT8.jpg
https://pbs.twimg.com/media/Dj174EkXsAAhIeW.jpg
Kurna co jest ?
https://pbs.twimg.com/media/Dj2mdd6XsAAY6gV.jpg
http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,130517,22928306,sedziowie-ziobro-chce-miec-gwarancje-jedynie-slusznych-wyrokow.html
Doświadczenie i umiejętność. Popatrzmy zatem, jaki mają wpływ na ścieżkę kariery sędziowskiej na przykładzie gliwickiego sędziego Macieja Schoenborna (r.1975). Jako że sędzią Sądu Okręgowego w Gliwicach został w 2014 roku będzie typowym przykładem ilustrującym słuszność tezy pana (niedo)rzecznika. Urodzony 8 sierpnia 1975 roku w Lublinie ukończył tamtejszy Uniwersytet 18 maja 1999 r. (wydział prawa). Od 9 października do 29 grudnia 2000 r. oraz od 2 stycznia 2001 r. do 31 marca 2003 r. zatrudniony w Sądzie Rejonowym w Lublinie w charakterze referenta i protokolanta. Od 1 października 1999 r. do 31 marca 2002 r. odbył pozaetatową aplikację sędziowską. Egzamin sędziowski składał w dniach 8,9 i 18 kwietnia 2002 r. uzyskując ocenę dobrą. 15 kwietnia 2003 r. został mianowany asesorem w Sądzie Rejonowym w… Gliwicach. 19 marca 2007 r. został powołany na stanowisko sędziego. Od grudnia 2007 r. pełnił obowiązki zastępcy przewodniczącego wydziału karnego, od 1 września 2008 r. był już p.o. przewodniczącym, by zostać nim 11 lutego 2009 r. Od połowy 2009 r. orzekał w Sądzie Okręgowym w ramach pojedynczych delegacji udzielanych przez prezesa SO w Gliwicach (dwa lata od mianowania!). Od 15 września 2011 roku orzeka już na stałe w gliwickim Sądzie Okręgowym (po uzyskaniu stałej delegacji Ministra Sprawiedliwości). Był wtedy sędzią z… czteroletnim stażem! Od 2014 roku wchodzi w skład Sądu Okręgowego w Gliwicach. Ot, prosta droga wytyczona zdaniem Waldemara Żurka doświadczeniem i umiejętnościami w ciągu 7 lat doprowadziła Macieja Schoenborna na sędziowskie wyżyny. Brawo. Młody, zdolny i doświadczony, na dodatek spoza Śląska, więc również spoza układów miejscowych. Tymczasem zwolennicy nepotyzmu panoszącego się w wymiarze sprawiedliwości podnoszą, że to całe bajdurzenie o doświadczeniu i umiejętnościach, od których rzekomo uzależniony był awans sędziowski, to ściema dla ciemnego ludu.
http://3obieg.pl/wp-content/uploads/2014/10/temida-2-202x300.jpg
Ich zdaniem Maciej Schoenborn swój awans zawdzięcza… teściowej. W odpowiednim momencie ożenił się bowiem z córką wieloletniej sędzi katowickiej Zofii Kluszczyńskiej (r. 1950), co miało być motorem jego oszałamiającej kariery. Co poza tym tłumaczy niespodziewaną migrację z Podlasia na Śląsk. Z kolei antysemici wiążą go z postacią byłego pułkownika UB, znanego kata Narodu polskiego, Ludwika Szenborna (właśc. Ludwik Schönborn).
http://zolnierzeniezlomni.com.pl/bestie/ludwik-szenborn
By zatrzeć ślady prowadzące do dziadka ojciec sędziego Schoenborna miał po prostu zapisać nazwisko polskimi literami ( niemieckie –ö w j. polskim zastępują litery –oe). Z drugiej strony nie chciał całkowicie odciąć się od nazwiska, bowiem na tamtym terenie prawnicza rodzina Schönbornów znana była już przed I wojną światową. Karierze Macieja Schoenborna nie przeszkodziło nawet to, że był jednym z dwóch gliwickich sędziów uznających prawo Józefa Gąsiora do reprezentowania towarzystwa finansowego FUNT sp. z o.o. w okresie, gdy nie był w żaden sposób z firmą tą związany, a ona sama pozostawała… nieznana z miejsca pobytu ze względu na grożącą jej kontrolę skarbową. Tego samego Józefa G., który nielegalnie wwiózł do Gorlic prawie 2 tysiące ton toksycznych odpadów. A wcześniej wyłudzał taśmowo bankowe kredyty. Lokalna społeczność chciałaby zatem wiedzieć, jakiego rodzaju umiejętności zadecydowały o awansie sędziego Macieja Schoenborna.
http://3obieg.pl/wp-content/uploads/Gersdorf-of-Liberty.jpg
Trochę zaczyna być mniej świątecznie, gdy popatrzymy na jej rodziców:
Matka pierwszej prezes SN, Alicja Nierychlewska-Gersdorf (1913-2009), również była sędzią. Od stycznia 1980 roku pracowała w Sądzie Najwyższym jako starszy specjalista. Było tak w stanie wojennym, jak i później, przez pozostałą część dekady. Przed zatrudnieniem w SN przez wiele lat Nierychlewska-Gersdorf orzekała w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie. Za swoją pracę w wymiarze sprawiedliwości była doceniana przez władze. Już w 1955 roku na wniosek resortu sprawiedliwości uhonorowano ją Medalem X-lecia Polski Ludowej. Takie samo odznaczenie przyznano wtedy komunistycznemu zbrodniarzowi gen. Henrykowi Kostrzewie – zastępcy prokuratora generalnego, gen. Czesława Kiszczaka. Odznaczenie to odebrali też gen. Grzegorz Korczyński – „zasłużony” w pracy Rządowej Komisji Walki z Bandytyzmem (czyli m.in. z żołnierzami wyklętymi), gen. Florian Siwicki czy Jerzy Putrament. Kontrolowana przez PZPR organizacja wspierająca władzę – Front Jedności Narodu – przyznał też matce szefowej SN Odznakę Tysiąclecia Państwa Polskiego. Dostała też Medal XXX-lecia Wymiaru Sprawiedliwości w Polsce Ludowej 1944-1974. Nierychlewska-Gersdorf cieszyła się też uznaniem ówczesnych władz państwowych, dzięki któremu uzyskała w 1978 roku Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Maciej Marosz, Resortowe togi. Editions Spotkania, Warszawa 2017. Jak wyglądała „sprawiedliwość” w czasach, gdy matka obecnej prezes SN była sędzią? Pisał Piotr Lisiewicz: „Bierni i wrodzy”, „reakcyjne elementy w prawnictwie”, „usiłujący kompromitować młody aparat bezpieczeństwa” – tak mówiła o przedwojennych sędziach propaganda PRL, co skutkowało ich aresztowaniami i wyrzucaniem z pracy. Ich miejsce zajął wyszkolony w trybie przyspieszonym „młody narybek prawniczy”, potrafiący pokonać „skostnienie i formalizm” i „dojrzeć – gdzie czyha wróg”. Nowy wymiar sprawiedliwości wchodził do Polski, nierzadko dosłownie, na sowieckich bagnetach. Ale „walka o nowy typ sędziego” wymagała dziesięcioleci pracy ideologicznej nad świadomością narybku. (…) Lukę w tym zakresie wypełnia mało znana publikacja nieżyjącego już historyka IPN Grzegorza Jakubowskiego „Sądownictwo powszechne w Polsce w latach 1944–1950” z 2002 r. Opis „walki o nowy typ sędziego” czyta się fragmentami jak sensacyjną historię, ale bardziej wnikliwe wczytanie się w nią pokazuje, że jest to także opowieść o genezie rzeczywistości otaczającej nas dzisiaj. Rozprawa z przedwojennymi sędziami dokonywała się ewolucyjnie, bo zwolnić od razu wszystkich po prostu się nie dało. Leon Chajn, wszechwładny stalinowski wiceminister sprawiedliwości, wskazywał w 1947 r., że „są jeszcze prokuratorzy, którzy zdradzają zbytek gorliwości formalnej przy przetrzymywaniu zbirów z NSZ. Najwyższy czas skończyć z tym marazmem”. Piętnował on sędziów, którzy „usiłują kompromitować młody aparat bezpieczeństwa”. I wyznaczał kierunek przemian: „Ci muszą odejść z szeregów sądownictwa, bo w nowej Polsce prawo może stosować ten, kto rozumie i odczuwa potrzebę dokonania przewrotu. Zastąpią ich nowe, młode kadry, które wyjdą ze zreformowanych uniwersytetów bądź ze specjalnych szkół prawniczych, przygotowujących w trybie przyspieszonym młody narybek prawniczy”. Grupy operacyjne i wojska sowieckie zakładają sądy...„Działalność grup operacyjnych stanowi mało znany, acz pasjonujący temat” – pisze Jakubowski. Te kilkuosobowe grupy wkraczały do poszczególnych miast, by zakładać nowy wymiar sprawiedliwości. „Niekiedy, na przykład do Bielska, grupa operacyjna przybywała wraz z czołówkami wojsk radzieckich” – czytamy. Do ich zadań należało wyznaczenie kierowników prokuratur i sądów – zarówno powszechnych, jak i specjalnych.
http://niezalezna.pl/73013-koniec-bezkarnosci-postsowieckiego-wymiaru-sprawiedliwosci-historyczny-gest-prezydenta-dudy
Ojciec prezes Gersdorf również był zasłużony dla władzy ludowej. Ojciec prezes SN, Mirosław Gersdorf (1915-1985), był w czasach PRL-u uznanym znawcą prawa spółdzielczego. Od 1951 roku przez niemal trzy dekady był doradcą naczelnych organów spółdzielczości polskiej. Odegrał kluczową rolę w tworzeniu prawa spółdzielczego PRL-u. Był głównym redaktorem przepisów prawa spółdzielczego z 1961 i 1982 roku. Profesor Gersdorf był kierownikiem zakładu w Spółdzielczym Instytucie Badawczym, komórce naukowej najważniejszej polskiej instytucji zajmującej się spółdzielczością – Krajowej Radzie Spółdzielczej. Maciej Marosz, Resortowe togi. Editions Spotkania, Warszawa 2017. O tym, czym stała się spółdzielczość w PRL: Skojarzenia ze spółdzielczością są dzisiaj jednoznaczne – marnotrawstwo środków, brak zysków, działanie według zasady „wspólne, czyli niczyje”. Wydaje się, że te stereotypy mają swoje korzenie w latach 50. i kolejnych dekadach PRL-u, gdzie działalność spółdzielcza obok własności państwowej stanowiła jeden z filarów gospodarki Polski Ludowej. I tutaj pojawia się już pierwszy zasadniczy problem – spółdzielczość to przede wszystkim dziedzictwo, niestety dziś już praktycznie zapomniane, II RP. W dwudziestoleciu międzywojennym, dzięki bardzo korzystnej ustawie o spółdzielniach, ta forma aktywności gospodarczej cieszyła się w Polsce dużą popularnością. Ustawa dawała członkom ogromną swobodę w zakresie kształtowania treści statutów. Jej główną zaletą było to, że zawierała tylko część ogólną, co dawało swobodę w tworzeniu wielu typów spółdzielni. Nadzór nad spółdzielniami był sprawowany przez związki rewizyjne, co podkreślało ich samorządowy charakter. Zdaniem wielu znawców ustawa ta była najlepszą i najbardziej nowoczesną regulacją w Europie w zakresie prawa spółdzielczego. Po 1945 r. władze komunistyczne w teorii stworzyły trójsegmentowy system gospodarczy – własność prywatna, spółdzielcza, państwowa. W rzeczywistości spółdzielczość była ledwie listkiem figowym przysłaniającym faktyczny państwowy monopol własności, po tym jak Partia rozprawiła się już z własnością prywatną. Dodatkowo sama komunistyczna spółdzielczość była spółdzielczością głównie z nazwy – w praktyce kluczową rolę odgrywali w niej działacze partyjni, nie faktyczni pracownicy. Komuniści odebrali w ten sposób spółdzielniom jedną z ich głównych zalet – poczucie współodpowiedzialności za firmę, utożsamianie się z tym co wspólne, ale także moje własne.
http://jagiellonski24.pl/2016/07/01/domagalski-spoldzielczosc-nie-zaczela-sie-za-komuny/
Jest więc prezes Gersdorf córką budowniczych Polski Ludowej. I to od stalinowsko-bierutowskiego początku. Dlatego jako studentka znalazła się na zdjęciu z Edwardem Gierkiem. I to po jego lewicy. Tuż obok stanął młodszy od niej Aleksander Kwaśniewski. Po prawej młody Włodzimierz Czarzasty wg autora mema. Nie Czarzasty. To Jerzy Koźmiński, były ambasador RP w USA i wiceminister spraw zagranicznych. Mianowany na ambasadora w 1994 roku (do 2000r.) przez ówczesnego, niestety, prezydenta RP Lecha Wałęsę. Prawa ręka Balcerowicza na początku przemian. Jedyna w miarę pozytywna postać „czaru wspomnień” duży wkład w przyjęcie Polski do NATO (1999r.) oraz w rozwiązanie sprawy gen. Ryszarda Kuklińskiego i jego przyjazdu do Polski. Reszta znana, nie warta wspomnień.
http://3obieg.pl/wp-content/uploads/Gierek-Gersdorf-Kwa%C5%9Bniewski-Czarzasty.jpg
Wolne sądy. POwolne nawet.
http://3obieg.pl/wp-content/uploads/%C5%9Bwiate%C5%82ka-w-obronie-s%C4%85d%C3%B3w.jpg
(http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,941,prezydent-podpisal-trzy-ustawy.html)
Czy po 1 stycznia 2019 roku opowieści o komornikach – multimilionerach – urzędnikach państwowych przejdą do historii? Oczywiście środowisko windykacyjne, tworzące najbardziej dochodowy biznes III RP, oponowało przeciw ustawie. Ich zdaniem obniżenie opłat za czynności urzędnika państwowego, jakim jest komornik, które wraz z kosztami adwokackimi czasem przewyższały wartość dochodzonego roszczenia wraz z odsetkami, będą wpływać na wyniki egzekucji. Tymczasem prawda jest taka, że pośród komorników mamy multimilionerów, a i tak skuteczność egzekucji jest poniżej 30%. Mniej więcej na tym samy poziomie, co przed laty, gdy pensje tej najlepiej zarabiającej grupy urzędniczej na świecie były mniej więcej normalne (skromne, na poziomie zarobków… sędziego Sądu Najwyższego). Na dodatek pogoń za pieniądzem poszczególnych komorników, teoretycznie urzędników państwowych, a de facto pazernych i bezwzględnych przedsiębiorców, doprowadziła w skali kraju do wielu patologii, skutkujących postępowaniami prokuratorskimi. Mimo tego gazeta wyborcza, która zawsze będzie przeciw demokratycznie wybranej władzy, wali równo: Reforma komornicza w proponowanym kształcie cofa polską egzekucję o lata – twierdzi Krzysztof Kajda, dyrektor departamentu prawnego Konfederacji Lewiatan. – Ustawa ogranicza dostęp do komornika, bo wolny wybór komornika odnosi się jedynie do obszaru działania danego sądu apelacyjnego, a nie całego kraju, jak dotychczas. A kancelarie komornicze będą mogły przyjmować tylko pięć, a nie – jak dotychczas – nawet 10 tys. spraw rocznie. Z kolei zmniejszone opłaty nie będą motywować komorników. Czyli może skończyć się tak, że wierzyciel już poszkodowany tym, że ma dłużnika, będzie miał jeszcze kłopot z egzekucją i będzie ponosił znacznie wyższe koszty zlecenia egzekucji komornikowi niż teraz. Będzie bowiem musiał zapłacić wyższe zaliczki na egzekucję.
http://wyborcza.pl/7,155287,21826616,reforma-komornicza-lepiej-dla-dluznikow-gorzej-dla-komornikow.html
Tymczasem opinia społeczna bombardowana jest od lat informacjami o poczynaniach komorników, które są równocześnie naruszeniami prawa.
Najważniejsza zmiana wg projektodawców polega na tym, że wreszcie będą „przejrzyste reguły działalności komorniczej, ale przede wszystkim jej celem jest przywrócenie zaufania do zawodu komornika sądowego – jako funkcjonariusza publicznego, a nie swego rodzaju przedsiębiorcę nastawionego na zysk.”
http://3obieg.pl/wp-content/uploads/2016/01/komornik-skatowal-mnie-lomem_22655132.jpg
Maciej Bacza – komornik na usługach sędziów?…Niewątpliwie, ostatnimi czasy najwybitniejszymi komornikami byli Stanisław i Maciej Baczowie – swoją karierę zaczynali w Krośnie, gdzie ja wiemy, sędziowie ściśle współpracują w przekrętach z komornikami. Właśnie tolerancja sędziów na łamanie prawa przez komorników sądowych, doprowadza do takich patologii jak zastraszanie , bicie, doliczanie absurdalnie wysokich kosztów, czy normalną kradzież mienia „dłużników”. Np. za niezapłacony przejazd, a dawno zapłacony bilet, na skutek opieszałości sądu, komornik pobierał haracz, który nigdy nie udawało się odzyskać. Ponieważ w Krośnie na skutek licznych skarg i doniesień do prokuratury zaczęło być komornikom „gorąco” przenieśli swą działalność do Przemyśla – wiadomo, większe miasto, większe możliwości, bardziej skorumpowany wymiar sprawiedliwości. Tam, pomimo szeregu karnych spraw działali jeszcze dwa lata strasząc pistoletem i okradając podpadniętych. Dopiero zawiązanie Społecznego Komitetu Obrony Pokrzywdzonych Działaniem Komornika i nagłośnienie bezprawia komornika w mediach spowodowało zamknięcie jego kancelarii. Odbyło to się oczywiście w asyście policji, ponieważ komornik nie chciał wpuścić prezesa sądu i groził jemu też. Gdy okazało się, że w kasie brak co najmniej 250tyś zł wysłano za nim list gończy, ale chociaż wcale się nie ukrywał, nie udało się go złapać. Wiadomo, że ma układy z policją i prokuratura przemyską, dlatego zasugerowano żeby jego sprawę przejął ktoś spoza podkarpackiego wymiaru sprawiedliwości…Jednym z bardziej bezwzględnych i skutecznym jest słupski komornik Andrzej C. Potrafił za zadłużenie 200 zł włamać się do mieszkania, zabrać lodówkę, komputer, dwa rowery górskie, radio, aparat fotograficzny, i inne sprzęty, w sumie jak oceniła okradziona poszkodowana na kwotę 4.000,00zł. Bajer w tym, że zadłużenie było jej byłego męża z którym dawno ma rozdzielność majątkową. Znając rzeczywistość, to już dawno komornik rozparcelował po znajomych jej mienie, a za nim opieszały sąd zdecyduje cokolwiek, to i tak nie ma szans odzyskania swojego. Jeszcze lepszy przekręt zrobił komornik przy Sądzie Rejonowym w Brzozowie Lesław Pankiewicz. Z wyposażenia i towarów handlowych firmy wycenionych na 120 tys. zł nie potrafił wygospodarować kwoty 6 tys. zł na wierzycieli. Zgłoszone prokuraturze w Krośnie „Zawiadomienie o przestępstwie” komornika, zostało oczywiście olane, oczywiście przez prokuratora krośnieńskiego Zbigniewa Piskozuba, który nie widzi w tym nic dziwnego. A już dawno pisałem, że sędziowie, prokuratorzy i policjanci, z uwagi na stresującą prace powinni być obowiązkowo poddawani przynajmniej raz w roku badaniom psychiatrycznym…
http://www.aferyprawa.eu/content/afery_komornicy.html
http://3obieg.pl/wp-content/uploads/2017/03/rolnik-okradziony-przez-komornika-oddajcie-moj-ciagnik_21735546.jpg
Takich przykładów można podać więcej. Wspólną cechą jest niestety dziwna spolegliwość tzw. wymiaru sprawiedliwości nawet z najbardziej sprzeniewierzającym się podstawowym zasadom prawnym i etycznym komornikiem. Skargi, często w ewidentnych sprawach, które powinny skutkować wywaleniem nazbyt pazernego funkcjonariusza z urzędu i postawieniem go w stan oskarżenia okazują się najczęściej bezzasadne. A, że brak jest możliwości wniesienia apelacji krąg nieprawości się zamyka. Dowodem na to, jak bardzo komornicy i, niestety, sądy, są zblatowane z przestępcami, jest prowadzona przez Józefa Gąsiora (tego od zwiezienia do Gorlic 1600 ton trucizn oraz wyłudzeń kredytów w latach 1998/2000) spółka FUNT. Mimo braku siedziby i ukrywania się przed kontrolą podatkową Towarzystwo Finansowe FUNT sp. z o.o., którego prokurentem jest Józef Gąsior (prezesem jego żona) wytacza swoim ofiarom procesy przed sądem. Mimo oburzenia opinii społecznej Gliwic sędziowie SR i SO w Gliwicach Gąsiora traktują lepiej, niż lokalnych przedsiębiorców uczciwie prowadzących swoje biznesy. Komornikom nie przeszkadza podawanie fikcyjnego adresu TF FUNT sp. z o.o. ani reprezentowanie tej „firmy” przez osobę nie posiadającą do tego legitymacji (brak pełnomocnictwa). Podnoszenie tego argumentu przed lokalnym sądem budzi jedynie uśmiech politowania. Jak długo jeszcze, pytają gliwiczanie, sądy będą jawnie chronić majątek powstały w wyniku wyłudzeń? Tak samo coraz większe oburzenie budzi praktyka zaniżania wycen nieruchomości przed licytacją. Znany jest przypadek, gdy nieruchomość wyceniona dla potrzeb udzielenia kredytu na prawie milion złotych okazuje się warta mniej niż połowę wówczas, gdy komornik przystępuje do egzekucji. Przy czym wg biegłej powołanej przez komornika średnia cena sprzedaży nieruchomości jest niższa od najniższej ceny transakcyjnej na danym terenie! Brak jednak reakcji odpowiednich organów na tą niegodziwość. Czy ustawa podpisana przez PAD cokolwiek zmieni zależeć będzie tylko od jednego – od reakcji na pojawiające się sygnały o „nieprawidłowościach”, jak nazywane są przestępstwa urzędnicze. A to oznacza, że media lokalne i niezależne będą musiały wyczulić się na sygnalizowanie takich spraw. I pilnować, żeby afera nie wylądowała w koszu. Samo bowiem tylko grzmi i się błyska.
http://3obieg.pl/wp-content/uploads/2017/03/zarobki-komornikow.jpg
Dla przypomnienia naszym czytelnikom: Maciej Serdyński to były już (na szczęście) biegły sądowy rejencji Sądu Okręgowego w Gliwicach z zakresu szacowania wartości nieruchomości, który utracił swoje uprawnienia dnia 31.12.2017 r. Do tego dnia Maciej Serdyński legitymujący się statusem biegłego sądowego posiadał niczym niekwestionowane prawo zapoznawania się z aktami w sprawie zawisłej przed Sądem Okręgowym w Gliwicach sygn. akt X GC 377/13 w której to sprawie został powołany jako biegły celem oszacowania nieruchomości.
Po tym terminie definitywnie takie prawo utracił. Nie może takiego prawa konwalidować bezprawna i nie oparta na jakiejkolwiek podstawie prawnej decyzja SSO I. Wańczury o rezurekcyjnej próbie reinkarnacji wezwanej do udziału w rozprawie dnia 15 bm. w charakterze świadka osoby M. Serdyńskiego jako biegłego w kontekście uprzedniej decyzji zapoznania się przez świadka (nie biegłego) z 5 tomami akt sądowych.
Tak oto mgr Winczura powołała nową instytucję w polskiej procedurze cywilnej. Świadkobiegły lub biegłoświadek. Podkreślić w tym miejscu należy, że każdy sędzia zobligowany jest do ścisłego przestrzegania procedury procesowej, która powyższy przypadek udostępniania akt sądowych świadkowi całkowicie wyklucza. Oczywistą oczywistością staje się zatem konkluzja, że SSO Iwona Wańczura w sposób woluntarystyczny wykreowała swoją osobę jako podmiot uprawniony (zamiast stosownego suwerena) do modyfikacji procedury sądowej. Innymi słowy zawłaszczyła sobie prerogatywy w żadnym przypadku jej nie przysługujące. Powyższy element biorąc pod uwagę także i inne uchybienia sędzi I. Wańczury w toczącym się już od ponad 4 lata procesie w konsekwencji skutkować musiał złożeniem przez ustanowionego przez naszego czytelnika pełnomocnika procesowego szeroko uzasadnionego wniosku o wyłączenie SSO I. Wańczury z dalszego procedowania. Wszak Sąd zgodnie z oczekiwaniami społecznymi i ustalonymi w tym zakresie normami prawnymi winien być nie tylko niezawisły (?), obiektywny, ale też kompetentny. Nie można w żadnym przypadku dopuścić do sytuacji, gdy sędzia ad hoc stanowić będzie o kreacji norm prawnych dostosowując je w sposób całkowicie nieuprawniony do potrzeb toczącego się procesu. Przecież niezawiły sędzia podlega ustawom, a póki co kodeks postępowania cywilnego instytucji biegłoświadka nie przewiduje. A teraz poważnie. Takie zjawisko tj. niekompetencja niektórych sędziów (proszę nie przypisywać mi uogólnień !!), tworzenie swoistych koterii i klik na linii: sędziowie – pełnomocnicy – biegli – pracownicy sekretariatów etc…. (nadal konsekwentnie bez uogólnień !!) jest biorąc pod uwagę nie tylko statystyczne wzorce w sposób oczywisty działaniem negującym ustalony porządek prawny; niestety jednak zauważalny także i w innych sądach krajowych różnej rangi. To exemplum erozji i butwienia fundamentów Państwa podważający tym samym legitymizm aktualnego aparatu rządzącego. Zdumiewać może daleko posunięta tolerancja wszechobecnego tajemniczego zjawiska zaniku czarnych owiec w wielu profesjach. Profesyjne samorządy zamiast (poprzez swoje sądy koleżeńskie) nagłośnić przypadki eliminacji czarnych owiec z swoich szeregów konsekwentnie bronią (jak nie przymierzając niektórzy socjalizmu) ewidentne przypadki łamania prawa przez niektóre (na pewno ewidentna mniejszość) korporacyjne jednostki. Zdecydowanie przeważa swoisty imperatyw, aby w przypadkach stwierdzenia zjawiska wystąpienia w danej grupie zawodowej czarnych owiec przeprowadzić akcję przemalowania ich na akceptowalny kolor biały. Zgodnie z tezą pewnego lisiego Tomasza ludzie są głupsi niż nam się wydaje, a zatem spokojnie kupią oni metamorfozę owiec z ich autentycznego czarnego kolorytu na pożądaną biel jaką te istoty korporacyjne winny prezentować. Słynna sprawa mec. Piesiewicza, czy też opisywana na tym portalu sprawa żałosnej obrony przez Okręgową Radę Adwokacką w Katowicach i Naczelną Radę Adwokacką w Warszawie mec. M. Sobienia – artykuł pt. „MŁODY ADWOKACKI WILCZEK” to pierwsze z brzegu przykłady bezzasadnej obrony chyba li tylko w ramach jednolitego frontu rzekomego braku czarnych owiec i to nie tylko wśród adwokatów. Identyczne zjawisko występuje wszak i w innych profesjach jak lekarze, sędziowie, nauczyciele etc….I co Ty na to DOBRA ZMIANO – jakie podejmować będziesz działania minimalizujące przynajmniej takie wyżej przedstawione ewidentnie negatywne zjawiska ?? To pytanie rzecz jasna odnosi się przede wszystkim do aktualnego kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości nadal inercyjnie odnoszącego się do wielu problemów przedstawianych przez media czy też niektórych obywateli. Może to wina nadal funkcjonujących i umiejętnie zakonspirowanych ministerialnych „złogów” (wg dr Targalskiego) z czasów poprzednich ekip i niektórych person rzekomo nie do ruszenia ? Nawet pobieżna analiza funkcjonowania aparatu tegoż ministerstwa np. sądów powszechnych musi prowadzić niestety do jednoznacznych i negatywnych wniosków. Przekształciły się one na przestrzeni ponad 20 ostatnich w swoiste autonomiczne kasztelanie i księstewka zarządzane w sposób dyktatorski przez możnowładców z nadzwyczajnej kasty. Skutkuje to zgodnie z zasadą „ na zagrodzie równy wojewodzie” olewaniem wręcz poleceń płynących z wyższej instancji, w tym z ministerstwa. Przykład: proszę bardzo – to swoista całkowita inercja kierownictwa Sądu Okręgowego, a w tym także Przew. Wydziału X Gospodarczego na stosowne wytyczne w sprawie w/w M. Serdyńskiego przesłane na ręce Prezesa S.O. Gliwice pismem z dnia 26.07.2017r przez Prezesa Sąd Apelacyjnego w Katowicach ! Pomimo zmian personalnych dokonanych 10.11.2017r inercja trwa nadal i nic dziwnego, że SSO I. Wańczura posiadając takie personalne wsparcie wręcz bimba sobie z należytego wykonywania swoich obowiązków. Zapaść instytucjonalna, a nie kadrowa. Nawet cejrowskie WSZYSCY WON! wiele nie pomoże. Bez zmiany modelu za kilka lat byłoby tak samo.
http://3obieg.pl/wp-content/uploads/2014/10/temida_made_in_poland.jpg
.
http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/popoludniowa-rozmowa/news-prof-szlajfer-gdyby-premier-znal-sie-na-temacie-marca-68-par,nId,2554687#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Bo przecież wcześniej na nowo rozbuchał się antysemityzm. Tym razem rozumiany jako przypominanie, że Marzec’68 w Polsce oznaczał porachunki wewnątrz kompartii. Towarzysze partyjni wywodzący się z lasu stanęli w opozycji wobec tych, którzy mieli za sobą namaszczenie Józefa Stalina. Przypadek chciał, że ci ostatni przegrali. O tym, że podział przebiegał nie tyle wg pochodzenia (narodowości czy raczej wyznania przodków) świadczy los takich ludzi jak Borowski. Nie tylko pozostał w Polsce, ale zaczął robić karierę kilka lat później. Włos z głowy nie spadł także Jakubowi Berrmanowi, odpowiedzialnemu za stalinowskie zbrodnie na terenie Polski. Symbol czerwonego kata, Salomon Morel, wyjechał do Izraela dopiero wtedy, gdy w III RP zaczęto drążyć jego stalinowską przeszłość i realnie zagroziła mu odpowiedzialność karna za komunistyczne zbrodnie. Zatem samo bycie żydem nie wystarczało do otrzymania biletu w jedną stronę. Drugi warunkiem musiało być opowiadanie się za stalinowskim układem. Przeciw partyzantom Mieczysława Moczara. Oddajmy głos prof. Jerzemu Robertowi Nowakowi: Hańba Henryka Szlajfera...Jego przyspieszoną karierę dyplomatyczną i szansę na wymarzony awans na ambasadora RP w Waszyngtonie przerwało spadłe nań jak grom z jasnego nieba w 2005 r. oskarżenie o kłamstwo lustracyjne. Z drugiej strony zaskakujące jest, że człowiekowi oskarżonemu o kłamstwo lustracyjne powierzono funkcję dyrektora archiwum w MSZ, gdzie znajduje się przecież tak wiele poufnych i tajnych materiałów. To przecież coś takiego jak oddanie stada owiec pod opiekę wilkowi! Sam Henryk Szlajfer jest synem żydowskiego ubeka z Wrocławia, a później cenzora z Warszawy Ignacego Szlajfera. Wyraźnie zacierał niegodną przeszłość ojca, akcentując głównie mniej kompromitującą jego rolę jako cenzora. I tak np. w korowskiej „Krytyce” (nr 28-29 z 1988 r.) pisał na s. 30: „Czy wywodziłem się z kręgu ‚prominentów’? Nie sądzę. Cenzor to nie jest stanowisko kojarzone z ‚elitami władzy’. Ojciec był właśnie cenzorem”. Przypomnienie, że ojciec Szlajfera był przedtem oficerem UB, jest szczególnie istotne ze względu na to, że sam Henryk Szlajfer stara się usilnie pomniejszać rolę żydów-ubeków w swej ogromnie zakłamanej książce „Polacy/Żydzi. Zderzenie stereotypów” (Warszawa 2003, s. 53, 105), nie wiedzieć dlaczego nazwanej przez niego esejem. Cynicznie przemilcza w niej jakże istotny fakt, że w tej sprawie nie pisze akurat z jakiegokolwiek obiektywnego dystansu, w sytuacji gdy jego ojciec był ubekiem. (por. uwagi o roli Ignacego Szlajfera jako żydowskiego ubeka w „Naszej Polsce” z 15 marca 2000 r.). W swoim czasie H. Szlajfer był jednym z głównych kompanów Adama Michnika. Strasznie naraził mu się jednak oraz innym żydowskim kolegom na skutek haniebnego zachowania po marcu 1968 roku. Uwięziony przez SB całkowicie się załamał i potwornie sypał na kolegów podczas moczarowskiego śledztwa. Jego zeznania ogromnie obciążyły wiele uwięzionych osób z ruchu studenckiego. Część z nich potem przez wiele lat nie chciała mu podawać ręki. Warto przytoczyć w tym kontekście fragmenty książki słynnego sowietologa żydowskiego pochodzenia prof. Paula Lendvaiego „Antisemitism in Eastern Europe” (London 1971, s. 105): „Policja bezpieczeństwa posiadała pełne zapisy rozmów czy dyskusji, które miały miejsce w kręgu zwanych ‚grupami komandosów’. Zeznanie złożone przez jednego z najwybitniejszych buntowników studenckich Szlajfera dowodziło, że oni polegali (…) również na informatorach. Czy sam Szlajfer działał jako prowokator podczas styczniowej manifestacji przeciwko zakazowi ‚Dziadów’, czy też został dopiero później zaszantażowany, nie ma większego znaczenia. Co się liczyło, to fakt, że podczas procesu Adama Michnika, Barbary Toruńczyk, Wiktora Góreckiego i jego samego on [tj. H. Szlajfer – JRN] zrobił wszystko co możliwe dla wsparcia wymyślonych oskarżeń prokuratury. Michnik został skazany na 3 lata, Szlajfer i Toruńczyk na 2 lata, a Górecki na 20 miesięcy. Szlajfer został jednak szybko zwolniony już w dwa dni po procesie”. Sam Szlajfer przyznawał po latach na łamach „Krytyki” (nr 28-29 z 1988 r. s. 31-32): „W lutym 1969 r., gdy wychodziłem z więzienia, nie było mi jednak do śmiechu. Wychodziłem bowiem z piętnem tego, który zaprzedał się, wyraził skruchę i został za to odpowiednio wynagrodzony. (…) Wyszedłem z więzienia psychicznie rozbity i jednocześnie z meczącą mnie po dziś dzień zawziętością (…). Z jednej strony tłumione poczucie winy, świadomość, że wszystko rozegrało się w paskudny sposób, z drugiej zaś protest przeciwko narzuconej mi roli ‚kozła ofiarnego’. Konsekwencją była izolacja, a następnie samoizolacja, i przez ponad dwa lata trudności w mówieniu. A przecież (…) należało iść do ludzi i powiedzieć ‚przepraszam’. Trzeba było iść do wszystkich – i tych, jak Adam i Karol, i tych, jak Irena L. i Basia T. (…). Trzeba było powiedzieć ‚przepraszam’, ponieważ pokój oficera śledczego czy też sala sądowa nie są właściwym miejscem do prowadzenia rozrachunków politycznych i dysput teoriopoznawczych (…). Po dziś dzień nie wiem, dlaczego po wyjściu z więzienia nie powiedziałem tego słowa. Przecież wiedziałem, jak ludzie odebrali moją postawę w śledztwie i w sądzie (…). Liczyło się to, że stanąwszy przed sądem, nie powiedziałem: odwołuję wszystkie moje zeznania, i kropka. Liczyło się to, że różnice stały się w rękach prokuratora i SB narzędziem manipulacji. (…) Nie potrafiłem powiedzieć przepraszam (…)”. Henryk Szlajfer przyznawał również (s. 36): „Z Adamem [przypuszczalnie chodzi o A. Michnika – JRN], z którym byłem najbardziej zaprzyjaźniony, nie spotkałem się do 1980 r.”. I to najlepiej pokazuje rozmiary izolacji, jaka spotkała Szlajfera nawet we własnym środowisku żydowskim z powodu jego haniebnych zeznań. Przypuszczalnie to zadecydowało, że nie awansował po 1989 r. na wysokie stanowisko, jak stało się to z licznymi jego kolegami – byłymi żydowskimi „komandosami”. Minister Krzysztof Skubiszewski zrobił go jedynie wicedyrektorem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, co i tak było o wiele za wysoko dla Szlajfera mającego wówczas niewielki dorobek naukowy. Potem Skubiszewski mianował go nawet p.o. dyrektorem PISM. Chociaż był tylko doktorem, zarządzał dzięki temu czołowym polskim instytutem zajmującym się badaniami problematyki międzynarodowej, w którym pracowało wielu badaczy z o wiele większym od niego dorobkiem i wyższymi od niego stopniami naukowymi (profesorów i doktorów habilitowanych). Stał się posłusznym narzędziem Skubiszewskiego w likwidowaniu PISM, „grabarzem” tego instytutu, działając dla przekształcenia go z niezależnego instytutu naukowego w wyłącznie departament MSZ. Szlajfer skorzystał na tym osobiście, zostawszy dyrektorem PISM jako departamentu. Poprzednio jako tylko doktor nie miał żadnych szans na zostanie na trwałe dyrektorem PISM jako odrębnego instytutu naukowego. Przeprowadził przy tym dokładną czystkę PISM z niewygodnych mu pracowników, starannie dbając, by na ich miejsce weszli wyłącznie dobrani przez niego „internacjonaliści – Europejczycy”. Tak oczyszczono PISM z badaczy troszczących się o obronę polskiego interesu narodowego. Odtąd zaczęły się przyspieszone awanse Szlajfera. Według zapisków „Notesu dyplomatycznego” sygnowanego przez „attaché” w „Przeglądzie” z 21 stycznia 2007 r., Szlajfer „pisał przemówienia Geremkowi” i był strategiem jego polityki. Według innych zapisków tegoż „attaché” („Przegląd” z 11 kwietnia 2004 r.), Szlajfer „był prawą ręką Bronisława Geremka” i przez lata prowadził Departament Planowania i Analiz. W 2000 r. został (do 2004 r.) stałym przedstawicielem Polski przy Biurze Narodów Zjednoczonych i Organizacjach Międzynarodowych oraz stałym przedstawicielem – szefem misji Rzeczypospolitej Polskiej przy OBWE w Wiedniu w randze ambasadora. Przez lata miał przy tym szczególnie dobranego współpracownika – pułkownika Świetlickiego. Jak opisywał „attaché” w „Przeglądzie” z 11 kwietnia 2004 r.: „Szlajfer – Świetlicki to duet godny MSZ-owskiej powieści. Pierwszy jest człowiekiem demokratycznej opozycji, drugi pułkownikiem polskiego wojska, a raczej jego pewnej służby, który został wojskowym emerytem, a potem rozpoczął karierę w MSZ. Nagle pojawił się u Szlajfera w DPiA jako jego człowiek i jego zastępca. Jakim cudem? (…) Obu panom jest razem świetnie. Najpierw całe lata byli w Departamencie Analiz, choć trudno uznać, by pan pułkownik miał predyspozycje do pracy w tej komórce. Potem Szlajfer wyjechał do Wiednia i natychmiast wziął na zastępcę Świetlickiego”. W 2005 r. pod koniec rządów postkomunistów z SLD Szlajferowi trafiła się niesłychana gratka. Postkomuniści uznali go – byłego opozycjonistę, za najdogodniejszego kandydata do reprezentowania III RP jako ambasador w USA. Był to wybór niesłychany. Na najważniejsze stanowisko ambasadorskie wysyłano właśnie Szlajfera. To on miał utrzymywać kontakty z największą Polonią w świecie, tak patriotyczną, tak katolicką i tak antykomunistyczną. Wysyłano do tego typu kontaktów człowieka znanego z uprzedzeń do polskiej historii, znanego z niewybrednych ataków na obrońców polskości i zajadłego tropiciela „polskiego nacjonalizmu”. Dość przypomnieć jego obrzydliwą napaść na broniących prawdy o Polsce profesorów Zbigniewa Musiała i Bogusława Wolniewicza w książce „Polacy/Żydzi. Zderzenie stereotypów” (Warszawa 2003, s. 105-106). Dodajmy, że Szlajfer, pełen uprzedzeń do Kościoła katolickiego, był w 1992 r. współautorem oszczerczego antykatolickiego tekstu, drukowanego w „East European Reporter” (nr z maja-czerwca 1992 r.). Tekst ten pod jakże wymownym jednoznacznym tytułem „Is the Catholic Church a threat to democracy?” („Czy Kościół katolicki jest zagrożeniem dla demokracji?”) zawierał grubiańskie oszczercze oskarżenia pod adresem Kościoła katolickiego w Polsce. Stwierdzano tam m.in. (s. 20), że „(…) obecna polityka Kościoła polskiego jest nie do pogodzenia z naszą wizją demokratycznego porządku politycznego (…). Sprawa polega na tym, że poprzez swój obecny triumfalizm i ekspansjonizm Kościół prawdopodobnie stacza ostatnią desperacką walkę w obronie starej historycznej Polski (…). Kościół musi się zmienić. Jedyne punkty w tej debacie to, jak to długo będzie trwało i jakie będą społeczne koszty transformacji”. I takiego to człowieka pełnego uprzedzeń do Kościoła katolickiego miano wysłać na tak odpowiedzialne stanowisko ambasadora w USA! Nagle Szlajfer dostał cios z niespodziewanej strony. Jeden z naukowców amerykańskich oskarżył go o współpracę z SB. Potem przyszła cała fala oskarżeń o „kłamstwo lustracyjne”. Nawet w wybraniającej Szlajfera „Gazecie Wyborczej” przytoczono w tekście Wojciecha Czuchnowskiego „Telewizja lustruje Szlajfera” (nr z 15 czerwca 2005 r.) niektóre niezbyt wygodne dla Szlajfera fakty. Znalazła się wśród nich wypowiedź prof. Jerzego Eislera z IPN, skądinąd związanego z michnikowcami, iż: „(…) podczas pobytu w areszcie Szlajfer pod presją SB złożył obszerne zeznania. Notatki, które wtedy robił, podobnie jak jego zeznania, służyły jako materiał dla prokuratora. Wykorzystywane też były wielokrotnie przez komunistyczną propagandę” – mówi Eisler. (…) Podlegał ostracyzmowi – miano mu za złe jego postawę w śledztwie, tym bardziej że w odróżnieniu od niektórych nie przeprosił za to, jak się zachował – tłumaczy Eisler. (J.R. Nowak – Czerwone dynastie w SZ)...Na co liczą ludzie pokroju Szlajferta? Na zbiorowy zanik pamięci, wywołany m.in. „pracą organiczną” jego kumpla sprzed pół wieku Adama Michnika? Ale przecież salonowy poeta Czesław Miłosz pisał wyraźnie:
Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego,
.
Choćby przed tobą wszyscy się kłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując,
Złote medale na twoją cześć kując,
Radzi że jeszcze dzień jeden przeżyli,
.
Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta.
Możesz go zabić – narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.
.
Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.
Oto Polska prawie 30 lat po odzyskaniu niepodległości. Pomieszanie dobrego i złego. Szlajfer robiący za kolejny autorytet i protesty oPOzycji wobec planowanej degradacji Jaruzelskiego i Kiszczaka…A to tylko jeden dzień z wielu.
1. Dokładnie tak samo jest z polskim wymiarem sprawiedliwości. Obserwowany przez adwokatów i radców prawnych, będących jednocześnie pracownikami naukowymi wydziałów prawa różnych uczelni wygląda stosunkowo nieźle. Prawa stron są zachowane, obiektywizm sądzenia, niezawisłość, racjonalna argumentacja znajduje zrozumienie. Jedyne, co doskwiera, to nieco zbyt długie terminy. Zupełnie inny obraz ma zwykły Kowalski. Ba, nawet mgr Kowalski, który co prawda też jest adwokatem bądź radcą prawnym, ale nie posiada już tej przewagi, jaką daje praca na uczelni. Arogancja, nieliczenie się ze stroną, arbitralne oddalanie wniosków dowodowych, przyjmowanie zarzutów często tylko dlatego, że akt oskarżenia wniósł prokurator (a więc musi coś być na rzeczy!), mniej lub bardziej widoczna dbałość o interesy Skarbu Państwa itp. Sędziowie mimo wygłaszanych haseł o swojej niezwykłości tak naprawdę zachowują się jak zwykli ludzie. Dostosowują swój poziom do percepcji prawnej obserwatora. Dlatego dyskusja o stanie sądownictwa jest taka trudna. Wierzę, że stający w obronie trzeciej władzy przedstawiciele doktryny (naukowcy) robią to szczerze. Z ich punktu widzenia sądy działają w sposób zadowalający. Dla zwykłego Kowalskiego, który miał po prostu pecha i wplątał się w machinę polskiej sprawiedliwości powyższe stanowi z kolei dowód na istnienie prawniczego układu, dowód na istnienie nie tyle państwa prawnego, ale republiki sędziowskiej. Jego doświadczenie jest bowiem krańcowo różne. Dlatego dyskusja o stanie sądownictwa, w której doktryna staje przeciw społeczeństwu jest niemożliwa. Obserwator, jakim jest obdarzony tytułem profesorskim adwokat nie ma nawet najmniejszych szans na to, by zobaczyć sąd w powszechnym działaniu. Dodać do tego należy praktycznie zerowe zainteresowanie mediów toczącymi się z reguły przy drzwiach otwartych sprawami sądowymi. Popularność takich programów jak „Państwo w Państwie” świadczy jednak o ogromnej skali problemu i zapotrzebowaniu na takie programy. Lokalne media milczą jednak. I nie tylko dlatego, że przeważa w nich lokalny oportunizm. Ręce przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości potrafią bowiem być długie i sięgać po ujawniających ich zachowania. Ot, najbardziej medialny przykład Pawła Mitera. Tego, który ujawnił Milewskiego, sędziego na telefon. Niestety. Nie jest to przypadek odosobniony.
2. Na szczęście rozwój mediów społecznościowych, nawet tak ostentacyjnie lewicowych jak facebook, nie daje zbyt wiele szans na dalsze ukrywanie status quo polskiej Temidy. Prawdopodobnie dlatego kolejna akcja, szumnie zapowiadana przez der Onet jako masowa, tak naprawdę przyniosła (i przyniesie) dość mizerny efekt. Chodzi o opublikowany w piątek przez der Onet tekst Magdaleny Gałczyńskiej „Prawnicy i obywatele murem za art. Gersdorf. Rusza akcja: „Napisz do I Prezes”. Żurnalistka pisze: Podczas gdy Sejm w ekspresowym tempie przyjmował piątą już nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, sędziowie z Krakowa zapoczątkowali niezwykłą akcję, do której szybko włączyli się prawnicy – i nie tylko – z innych części kraju. Lawina pocztówek z życzeniami dla „I Prezes SN do 2020 roku” szła do art. Małgorzaty Gersdorf. – W ten sposób chcemy ją symbolicznie wesprzeć i pokazać, że tak, jak ona nie odpuszcza – tak i my nie odpuścimy – mówi nam sędzia Waldemar Żurek.
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/prawnicy-i-obywatele-murem-za-prof-gersdorf-rusza-akcja-napisz-do-i-prezes/4pez26m
Tymczasem ta „lawina” póki co nie jest nawet strumieniem.
http://3obieg.pl/wp-content/uploads/art.-z-der-Onet-1.jpg
http://3obieg.pl/wp-content/uploads/Kartki-do-Gersdorf.jpg
Co więcej, postawa Małgorzaty Gersdorf, jawnie już wskazuje na brak sędziowskiej niezawisłości. Do tego dodała brak instynktu propaństwowego a jedynie chęć utrzymania za wszelką cenę zajmowanego stanowiska. Stosunkowo dobrze ujął to red. Jan Wróbel na łamach Dziennika.pl: Alternatywą są sądy powszechne, realizujące prawo powszechne i sprawiedliwość w pewien sposób ślepą. Krytycy PiS wmawiają nam, że takie sądy właśnie mamy i jedyne, co niszczy ten dobrostan, to partia Kaczyńskiego. Bardziej zapalczywi posuwają się nawet do fantazji, że środowisko sędziowskie świetnie reformuje się samo, byle tylko mu nie przeszkadzać. W świecie rzeczywistym to środowisko wykorzystujące zachodnie normy praworządności w obronie własnego uprzywilejowanego statusu.
http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/578154,wrobel-sady-pis-reforma.html
I faktycznie. Gersdorf, teoretycznie najwyższy Organ sądowy w Polsce, sędzia, która z mocy Konstytucji jest niezawisła i podlega tylko Konstytucji oraz ustawom (art. 178 u.1 Konstytucji) zamiast skorzystać z drogi prawnej, czyli zaskarżyć pochodzącą jeszcze z 8 grudnia 2017 roku ustawę o Sądzie Najwyższym (Dz. U. z 2018 r. poz. 5, z późn. zm.), a konkretnie jej art. 12 § 1*, do Trybunału Konstytucyjnego publicznie daje wyraz niechęci do tego Organu. Żeby tylko niechęci – odmawia mu po prostu prawa do istnienia. Powołuje się na rzekomą niekonstytucyjność ustawy i stwierdza, że wbrew uchwalonemu przez Parlament prawu zamierza nadal uchodzić za I prezesa SN. To jest warcholstwo urzędowe. To jest zamach na Państwo jako takie, i jego organy. O ile wiem, nikt nigdy z opozycji sprzed 2015 roku nie kwestionował zasadności istnienia SN na tej podstawie, że Małgorzata Gersdorf w chwili wyboru do SN nie była sędzią, a na dodatek istniały poważne zarzuty co do nieskazitelności jej charakteru, co powinno wykluczyć ją z kręgu osób otrzymujących nominację sędziowską.
http://3obieg.pl/malgorzata-gersdorf-prawniczka-podejrzewana-o-korupcje/
Tymczasem ona i grupa skupiona wokół niej, nie mają zahamowań. Ba, żeby było już każdemu wiadome, gdzie mieści się organ nadrzędny Gersdorf i reszty, pani profesor pojechała do Niemiec, by uzyskać wsparcie szefowej tamtejszego TK. Zwolnienie Małgorzaty Gersdorf jest tymczasowym i dramatycznym punktem kulminacyjnym rozwoju sytuacji, który może być określany jako katastrofalny – powiedziała Bettina Limperg niemieckiej agencji dpa. I dodała, że sytuacja w Polsce napawa ją troską. Wychodzę z założenia, że Małgorzatę Gersdorf zwolniono z urzędu niezgodnie z prawem – oceniła prezes niemieckiego trybunału. Wyraziła nadzieję, że Gersdorf będzie obecna na konferencji przewodniczących sądów najwyższych UE, która odbędzie się we wrześniu w Karlsruhe.
http://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/578151,niemcy-gersdorf-limperg-federalny-trybunal-konstytucyjny-sad-najwyzszy-karlsruhe.html
Najwyraźniej doszła do wniosku, że w wewnętrznej próbie nieuznawania obowiązującego prawa konieczny jest niemiecki argument (argumentum ad Germaniae). Wasal udał się po pomoc do swojego seniora?
3. To jest wojna, proszę państwa. O wiele bardziej zajadła, niż ta, jaką pomiędzy sobą toczyły i toczą PO i PiS oraz ich przystawki. Sędziowie od ponad pokolenia przywykli bowiem do tego, że są kastą uprzywilejowaną, na dodatek poprzez TK mogącą dość dowolnie kształtować obraz kraju. Teraz okazuje się, że demokratycznie wybrana władza chce odebrać część zawłaszczonych prawem kaduka przywilejów. Ba, ograniczyć możliwość kontrolowania każdego przejawu życia społecznego, kształtu i trwałości rodziny nie wyłączając samemu pozostając poza jakąkolwiek realną kontrolą. Stąd rwetes i okrzyki przeciw rzekomej dyktaturze, a naprawdę w obronie imperium trzeciej władzy..Temu właśnie służy podburzanie społeczeństwa i szukanie oparcia zagranicą. Jeśli jednak spojrzeć racjonalnie na to, co dzieje się w Europie widać wyraźnie, że lada moment do głosu w państwach starej Unii dojdą „nacjonaliści”, generalnie antylewacko nastawiony „ciemnogród”, bowiem powszechne stało się przekonanie o fiasku prowadzonego od końca lat 1960-tych lewicowego kształtowania nowego człowieka. To z kolei wymusi odwrócenie uwagi od Polski – kto wie, czy nawet nie nastąpi pozorne zbliżenie Kaczyńskiego, Urbana i … Junckera. Brukselki alkoholik ponad wszelką wątpliwość ukochał władzę, a tej nie jest w stanie zdobyć u siebie w kraju, będąc działaczem całkowicie zmarginalizowanej partyjki. Kurczowo więc będzie zabiegał o pozostanie na czele KE. Sytuacja wymusi więc na nim kolejną woltę. Problem „wolnych sądów”, „praworządności”, łamania konstytucji w Polsce ucichnie. Jakaś nic nieznacząca korekta w reformie sądownictwa pozwoli Junckerowi zachować twarz.
4. To jednak nie znaczy, że problem wymiaru sprawiedliwości zostanie załatwiony raz na zawsze, tak jak uczyniono to np. w USA w drugiej połowie XIX wieku. Sędzia w modelu kontynentalnym, szczególnie w Polsce, nie uniknie pokusy, by za jakiś czas znowu nie poczuć się bogiem. Jak długo w rękach wybrańców (samowybierańców w tej chwili) będą znajdować się nasze losy, tak długo nie będą wolni od pokuszenia. Dlatego „najlepsza kasta” musi być trwale odsunięta od orzekania o winie. Sądy przysięgłych w sprawach karnych, których górne zagrożenie wynosi 5 lat. Obowiązkowo skład przysięgły podczas apelacji w innych sprawach. Polsce potrzebna jest bowiem reforma sądownictwa polegająca nie na przyspieszeniu procedury kosztem jakości orzeczenia, ale przywrócenie tego, o czym mówi art. 45 Konstytucji sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd. Inaczej za 2, góra 3 kadencje Sejmu czekać będzie nas podobna walka i to pod warunkiem, że PiS reformę sądownictwa przeprowadzi do końca. Bez względu na to, kto będzie u władzy. Natura bowiem ciągnie człowieka do lasu, jak mawiali starożytni. Trzeba więc usunąć przyczyny, a nie próbować likwidować skutki. Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego jest powoływany przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na sześcioletnią kadencję spośród 5 kandydatów wybranych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego i może zostać ponownie powołany tylko raz. Osoba powołana na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego może zajmować to stanowisko tylko do czasu przejścia w stan spoczynku, przeniesienia w stan spoczynku albo wygaśnięcia stosunku służbowego sędziego Sądu Najwyższego.
http://niezalezna.pl/232638-wyrok-dla-czeczenow-za-napasc-na-funkcjonariuszy-sg
Ps...Kompromitacja sądu! Napaść na funkcjonariuszy SG i groźby i rok zawiasów? I tak właśnie "sądzą polscy sędziowie". Kpina. To oni jeszcze w Polsce ? Odesłać do Ramzana, on wie co z takimi zrobić..
Ps...A polskie złoto u naszych "przyjaciół" Anglików, no i znowu zrobią nam kuku jak to było w czasie II wojny światowej. Analiza prawie dobra, ale prawie...„Węgierskie rezerwy złota wróciły do kraju. Ok. 100 000 uncji (ok. 3 tony) szlachetnego metalu przyjechało z Londynu do Budapesztu. Przy obecnym kursie rezerwy złota warte są 130 milionów dolarów. W opinii banku centralnego posiadanie rezerw złota w kraju jest zgodne z międzynarodowymi trendami" "W czerwcu wzrosły rezerwy złota w bankach centralnych, a największymi nabywcami tradycyjnie były Rosja i Chiny." Ostatni element układanki, ustawa w senacie USA H.R.5404 To define the dollar as a fixed weight of gold. Czy to coś wyjaśnia? Powrót do parytetu złota, nacjonalizacja banków centralnych (Kontrola BC przez rząd) Trump escalates his war with the Fed
https://money.cnn.com/2018/07/20/investing/trump-interest-rates-fed-tweet/index.html
https://www.youtube.com/watch?v=s4IxpCHi0S0
Eliza bedzie wdzieczna !!
https://pbs.twimg.com/media/Dj75H4KXoAE8Upy.jpg
jak pisze nasz portalowy kolega
8-)))))))
Artykuł 1. 1. Karta Praw Podstawowych (KPP)nie rozszerza możliwości Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ani żadnego sądu lub trybunału Polski lub Zjednoczonego Królestwa do uznania, że przepisy ustawowe, wykonawcze lub administracyjne, praktyki lub działania administracyjne Polski lub Zjednoczonego Królestwa są niezgodne z podstawowymi prawami, wolnościami i zasadami, które są w niej potwierdzone Artykuł 2 Jeśli dane postanowienie Karty odnosi się do krajowych praktyk i praw krajowych, ma ono zastosowanie do Polski lub Zjednoczonego Królestwa wyłącznie w zakresie, w jakim prawa i zasady zawarte w tym postanowieniu są uznawane przez prawo lub praktyki Polski lub Zjednoczonego Królestwa. Uniemożliwia to wnoszenie do TSUE przez Komisję Europejską lub inne państwo członkowskie skarg przeciwko Polsce o naruszenie KPP. Zakazuje TSUE stwierdzenia istnienia sprzeczności między systemem polskiego prawa krajowego i KPP. TSUE nie zajmuje się wykładnią prawa krajowego. Artykuł 267 TFUE stanowi, że: Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest właściwy do orzekania w trybie prejudycjalnym: a) o wykładni Traktatów; b) o ważności i wykładni aktów przyjętych przez instytucje, organy lub jednostki organizacyjne Unii.